sobota, 22 sierpnia 2015

♦ Rozdział 12 ♦

Obudziłam się po 7, więc miałam czas, żeby spokojnie poleżeć. Stwierdziłam, że spakuję się na lekcje. Wyszłam z pokoju i poszłam na tablicę ogłoszeń, wyczarowałam na swoim pergaminie kopie dla chłopaków i dla siebie oraz plan dla Ginny.
Poszłam do niej i szturchnęłam ją.
- Co..o?- wyjąkała zaspana.
- Niedługo na śniadanie, wstawaj. Masz plan.
- Ehe.. - i zasnęła.
- Ginny! - powiedziałam i uszczypałam przyjaciółkę.
- Ałaa!- jękła.
- Dobra wstaje.
- Widzimy się w pokoju Wspólnym.
Poszłam do siebie, zabrałam szatę i poszłam się umyć. Po 10 minutach byłam już ubrana i uczesana.
Złapałam torbę i wzięłam książki na lekcję.
Zeszłam do Pokoju Wspólnego.
Na dole czekała na mnie przyjaciółka.
- Nie do wiary..- pokręciłam głową, gdy zobaczyłam całą trójkę ubraną i gotową do wyjścia... Śpiąca na kanapie.
- Harry, Ron, Ginny! - krzyknęłam po kolei każdego.
-Co?
- Już?
- Proszę, napijcie się. - powiedziałam i dałam i fiolkę z eliksirem na zmęczenie.
- Dzięki Hermiona.- powiedzieli uśmiechnięci.
- Idziemy na śniadanie?- zapytał rudowłosy przyjaciel.
- Jasne.- odpowiedział Harry.
Wszyscy byliśmy w drodze do Wielkiej Sali. Rozmawialiśmy wesoło i omawialiśmy plan lekcji.
- Hej Hermiona. - usłyszałam za sobą głos pewnego Ślizgona.
- He-ej? - zapytałam zaskoczona, gdy zobaczyłam Blaise'a.
- Możemy pogadać?-
- W cztery oczy. - dodał gdy zobaczył, że Potter i rodzeństwo Weasley nie rusza się z miejsca.
- Jasne. - odpowiedziałam i spojrzałam na przyjaciół, którzy odeszli szepcąc do siebie.
- Co jest?- zapytałam.
- Jesteś z Malfoy'em?- zapytał prosto z mostu.
- Tak, coś nie tak?
- Tylko tyle, że jeszcze 2 miesiące temu, z przyjemnością wydłubalibyście sobie oczy!-
- Blaise, sama nie wiem jak to się stało, że tak szybko się zakochałam. No ale ja Go kocham, i kochać nie przestanę.
- Jasne, ale miej się na baczności. Parkinson, czatuje na niego, aby spędzić razem noc.-
- Dzięki za informację Blaise, idziemy na śniadanie?-
- Nie ma za co, jasne.
W Wielkiej Sali rozeszliśmy się do swoich stołów.
- Co tam?- zapytałam.
- Dobrze.- odpowiedzieli.
- Co chciał Blaise?- zapytał Harry.
- Pytał się czy jestem z Draco.
- I co powiedziałaś? - zapytał Ron.
- Prawdę. - odpowiedziałam.
- Podasz mi dzbanek z kawą?-
- Jasne. - odpowiedziała dziewczyna.
- Dzisiaj mamy eliksiry. - powiedziałam.
- Eh.. Nie przypominaj nawet.. - wyjęczał mój rudy przyjaciel.
- Chodźmy, lepiej się nie spóźnić.
- Masz rację, chodźmy.-
- Widzimy się na obiedzie.- powiedziałam i dałam całusa w policzek mojej przyjaciółce.
Poszliśmy pod klasę, gdzie stała już grupka Ślizgonów. Na czele Draco z uwieszoną na ramieniu Parkinson. Coś ukłuło mnie w sercu. Czyżby zazdrość?
 Odwróciłam się do nich plecami.
- Harry, Ron, zaraz przyjdę, idę do toalety.
- Hermiona.. Albo.. Dobrze.. Zobaczymy się za chwilę.- powiedział Ron, a ja odeszłam, Harry szeptał coś z moim rudym przyjacielem. A Parkinson dalej uwieszała się Draco na ramieniu, który nie miał nic przeciwko jej zalotom.
Zniknęłam za drzwiami toalety, zamknęłam się w kabinie i rozpłakałam.
-----
W tym samym czasie
----
Szedłem do klasy, zobaczyłem grupkę moich podopiecznych, Blaise'a, Crabbe'a, Goyle'a,Draco i uwieszoną na jego ramieniu Pansy, oraz Pottera i Weasley'a.
Podeszłam do nich i zapytałem o Granger, z postanowieniem, wlepienia jej punktów.
- Gdzie panna Granger?-
- Dzień dobry, profesorze. - powiedzieli.
-W łazience, chyba...- zaczął Ron.
- Chyba co? - zapytałem zniecierpliwiony.
- Płacze..- dokończył Potter.
- Potter, Weasley, zajmijcie się Malfoyem, nie mam zamiaru, chodzić do Dumbledore'a, bo jakaś Gryffonka nie przychodzi na lekcje.
- Tak jest, profesorze. - odpowiedzieli.
Dziwne.. Oni się... zdziwili? No tak "postrach Hogwartu" pozwala im sprać Ślizgona i to jeszcze kogo? Malfoy'a!
Gdy wychodziłem z lochów, słyszałem kłótnie miedzy Gryffonami a Ślizgonami.
- Granger?- zapytałem wchodząc do kobiecej toalety.
- Profesor? Co.. Pan tu robi?-
- Przyszedłem po ciebie. Nie mam zamiaru chodzić do Dumbledore'a, bo Gryffonka nie chodzi na lekcję.
- Aha.. Dobrze już idę na lekcję.
- I nie płacz, Malfoy to Malfoy. Nic go nie zmieni. - powiedziałem i wyszedłem, a ona za mną.
- Potter! Weasley! Malfoy! -
- 10 punktów dla każdego...- usłyszałem ciche mruknięcie za moimi plecami.
- Nie tym razem, Hermiono.
- Nie?- zapytała zdziwiona.
- Nie.
- Malfoy 5 punktów za wszczynanie bójek.
- Ale to nie ja.. To oni! Profesorze...- błagał mnie Droco, wskazując na rudzielca i Pottera.
- Nie. Do klasy. - rozkazałem i puściłem oczko do Gryffonów, na co oni otworzyli szeroko oczy i otworzyli buzie.
- Potter, Weasley zamknijcie buzie, bo mucha wam wleci.
Reszta lekcji była spokojna, Gryffoni stracili trochę punktów. Hermiona jako pierwsza skończyła eliksir, za co zdobyła 5 punktów. Po czym kazałem iść do Crabbe'a i Goyle'a, aby skończyli swój. Zrobiła to niechętnie, ze względu, że Malfoy i Parkinson tam siedzieli, jednak szybko sobie poradzili i skończyli jako 2 i 3, potem Malfoy i Parkinson.
Kazałem iść Granger do Longbottona, który też sobie nie radził, a nie miałem ochoty oglądać go na szlabanie. Za dużo strat...
Na szczęście koniec lekcji. Nigdy nie widziałem, żeby Granger tak szybko wyszła z klasy i do tego bez swoich piesków?! Pewnie się obraziła. Hah..
-------
W tamtym rozdziale na samym końcu miało wyposażenie nie wypożyczenie:-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz