piątek, 31 lipca 2015

♦ Rozdział 6 ♦

Obudziłam się o brzasku. Koło mnie siedziała sowa z listami. Szybko je otworzyłam i przeczytałam.
" Hermiono! Ty chyba oszalałaś.. Przecież Draco jest zły! To jakiś debil! Nie możesz! Ale jeszcze to co mówił ze Snapem! To są ŚMIERCIOŻERCY. Przyjeżdżamy po ciebie jak tylko tata wróci do domu.
Martwimy się. Mamy nadzieję, że do tej pory nic Ci się nie stanie.
Ron i Harry"
~Jacy kochani.. ~
"Kochana Hermiono!
Nie wiem co ty sobie myślisz! Znasz Go od 7 lat! Wiesz, że jest okropny!
Ron, Harry i ja przyjedziemy po ciebie, gdy tylko tata wróci z pracy.
Odpisz mi jak najszybciej.
Ginny"
~ Nie potrzebnie się martwicie~ pomyślałam i zeszłam na dół z podręcznikiem do transmutacji.
Podeszłam do Draco i na powitanie dałam mu buziaka w policzek.
-Jak się czujesz? -zapytałam.
-Dobrze a ty?
-Też -odpowiedziałam.
Musiałam udawać, że wszystko dobrze ale podświadomie cieszyłam się, że chłopcy po mnie przyjadą.
Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść.
-Snape powiedział, że będziesz udzielała mi, Crabowi i Goylowi korepetycji z eliksirów w budzie.- powiedział, powstrzymując się od wybuchnięcia złości.
- Dobrze, ale czy w roku szkolnym znajdziemy na to czas? -zapytałam.
-W wakacje. Jedziemy do Hogwartu w WAKACJE! -wykrzyknął z żalem.
-Będziemy tam o 12.00 w środę. -dodał.
-Eh.. No dobrze.. Mógłbyś zawieźć mnie dziś do domu? Chciałabym się spakować.- powiedziałam.
- Masz w domu kominek? -zapytał.
- Tak, a co?
- Będziemy podróżować dzięki proszkowi Fiuu. - powiedział.
-Dobrze, kiedy wyruszamy?
- Około 10.00- powiedział.
-Dobrze, idę się przygotować.
Pocałowałam go i gdy chciałam odejść on złapał mnie i przyciągnął do siebie, złączając nasze usta w pocałunku. Na końcu wyszeptał, że mnie kocha i puścił. Poszłam do pokoju. Zabrałam ciuchy i poszłam wziąć prysznic.To zawsze mnie uspokajało.
Gdy byłam już wykąpana, wymalowana i uczesana. Zostało tylko 10 minut do wyjazdu.
Jednym machnięciem różdżki wszystkie moje rzeczy były spakowane.
Zabrałam torbę i zeszłam na dół.
-Jestem gotowa. - powiedziałam.
-To możemy wyruszać.
Weszliśmy do kominka. Draco wyznaczył kominek i zniknęliśmy. Zakurzeni weszliśmy do salonu w moim domu.
-Więc to tak wyglądają domy mugolów.. -zamyślił się.
-Tak, chodź ze mną do pokoju muszę się spakować.
Poszliśmy po schodach na górę.
- Usiądź sobie.
Powiedziałam i zaczęłam się pakować.
Wszystkie ubrania jednym machnięciem różdżki spakowałam do torby.
-Jestem gotowa. -powiedziałam.
-Szybko jak na dziewczynę -roześmiał się.
Usiadłam mu na kolana i pocałowałam a on go odwzajemnił .
Trwaliśmy tak przez dobre 10 minut.
-Musimy już iść -mruknął
-Musimy? -zapytałam niezadowolona.
-Musimy-szepnął i znów mnie pocałował, tym razem delikatnie i wstaliśmy. Skierowaliśmy się do kominka. Napisałam krótki list do rodziców i weszłam do kominka. Po chwili byliśmy już w Hogwarcie. Zostawiliśmy torby i poszliśmy do Snape'a.
-Dzień dobry profesorze. -powiedzieliśmy.
- No w końcu. -syknął.
-Dłużej się nie dało? -
-Eee... Ale.. My... Jesteśmy przed... Czasem..-wyjąkałam.
- I co się jąkasz? -warknął.
-Mówić nie potrafisz?
-A ty nie potrafisz być milszy? -syknęłam.
- Odejmuje Ci 20 punktów, Granger.
-Nie może pan! - zawołałam triumfalnie.
- A to niby dlaczego?
-A dlatego, że są wakacje. -prychnęłam.
Mruknął coś pod nosem i wstał.
-Rozpakujcie się i jak te dwa półgłówki przyjadą. Macie tu przyjść. A teraz wynocha!
Wraz z Draco wyszliśmy z klasy. Poszliśmy po swoje torby i pożegnaliśmy.
Po 10 minutach byłam już przy obrazie Grubej Damy.
-Podaj hasło.
-Ee... Nie znam go...
-Hmm... Może... Cukierki Anyżowe?
Obraz się otworzył i mogłam wejść do Pokoju Wspólnego. Poszłam w kierunku dormitorium siódmej klasy i rozłożyłam torby. Rozpakowałam się i w tej chwili przypomniałam sobie o tym że miałam napisać do Ginny. Szybko wyskrobałam na kartce, że jestem w Hogwarcie i mają się nie martwić i pobiegłam do Sowiarnii. Wzięłam sowę, przywiązałam karteczkę i kazałam jej lecieć do Ginny w Norze.
Spokojniejsza skierowałam się do lochów. Odnalazłam wejście do Pokoju Wspólnego Slytherinu i zapukałam.
Draco coś wymamrotał i mogła wejść. Przytuliła go mocno.
- Jakoś tak nudno bez innych.
-Tak.. -burknął.
- Jesteś jakiś w niesmaku.. To przez szkołę? - zapytała.
- Tak jakby.. -mruknął i przytulił mnie,.
Prawda była całkiem inna. Miał dość mnie i udawania wielkiej miłości. W tej chwili do salonu Ślizgonów wpadł Crab i Goyl.
-He - ej. - wyjąkali a szczena im opadła gdy zobaczyli mnie, siedzącą ich przyjacielowi na kolanach.
- Co się gapicie! Ruszcie te tyłki i już do Snape'a! -warknął.
- Chodź Hermiona, musimy iść. -powiedział czule.
- Jasne. -mruknęłam i całą czwórką sterowaliśmy się do klasy Snape'a.
Zapukaliśmy i gdy usłyszeliśmy ciche "proszę" i weszliśmy.
- Dzień dobry profesorze. -powiedzieliśmy  chórem.
-Co tacy zgodni? -prychnął, ale nie czekał na odpowiedz i wskazał nam pierwszą ławkę.
Podeszliśmy i przygotowaliśmy palenisko oraz kociołek.
- Ty nie Granger. - powiedział chłodno.
Usłyszeliśmy ciche "Duro" i w miejscu mojego kociołka zobaczyłam kamień.
-Co to.. -chciałam dokończyć ale Snape tylko powiedział:
-Wynieś to do Hagrida. -powiedział to  tonem nie znoszącym sprzeciwu.
-Ale...
- Wynocha! - ryknął.
-Idę. -prychnęłam i wyszłam wraz z ciężkim kamulcem.
Szłam dobre pół godziny. Nie miałam już siły ale klęłam Snape'a aż do domu Hagrida.
-Cześć Hagrid! Otwórz mi! -zawołałam.
- Och.. Hermiona?? A co ty tu  robisz? - zapytał.
- Miałam dać ci ten kamień. Snape zaczarował mój kociołek. Mam dawać korepetycje Draco i tym dwóm osiłkom. -powiedziałam i dziwnie rozczuliłam się nad jego imieniem.
-Hermiona... O cholibka..
Co cholibka? Mów mi szybko! -krzyknęłam zestresowana.
- Wchodź. -powiedział.
Usiadłam i czekałam aż coś powie.
- No i... -zaczęłam.
- Kochasz Malfoya? -zapytał w prost.
-Taak...
- Co zrobił Snape jak był u Mayfloya i ty z pewnością też tam byłaś..
- Rozmawiali? - zapytałam zdezorientowana.
- Och... Idź lepiej, bo Snape Cię zabije, a i zapomnij o tym co mówiłem... -powiedział i w tym samym czasie gdy odprowadzał mnie do drzwi mruczał coś w stylu "mam za długi jęzor, mam za długi jęzor!" i "on chyba oszalał".
Wróciłam spokojnie do szkoły. Bardzo dziwiły mnie słowa Hagrida ale teraz musiałam się przygotować na wrzaski ze strony Snape'a.
Zapukałam do drzwi i weszłam najciszej jak potrafiłam.
- Podejdź tu Granger. -warknął.
- Tak? -zapytałam i uśmiechnęłam się niewinnie.
- Co miałaś zrobić? -powiedział najspokojniej jak mógł w swojej furii.
-Wynieść mój kociołek, który ZAMIENIŁEŚ w kamień do Hagrida. - specjalnie położyłam nacisk na "zmieniłeś" aby go jeszcze bardziej rozwścieczyć.
-NIE JESTEŚMY NA "TY" PANNO GRANGER!!! -ryknął.
- Nie gorączkuj się tak Sevciu. -powiedziałam i mrugnęłam do niego.
- GRANGER TY IDIOTKO.
- Tak? -powiedziałam uśmiechnięta.
Słyszałam jak chłopaki ryczą ze śmiechu i bardzo mnie to cieszyło.
- 100 PUNKTÓW DLA GRYFFINDORU!!- ryknął.
- Nie możesz. - powiedziałam.
- A właśnie, że mogę PANNO GRANGER.- powiedział.
- I co to Ci da? -zapytałam.
-Chorą satysfakcje?
Byłam nieźle wkurzona, chociaż nie wiedziałam czemu.Snape był wrednym dupkiem z lochów, a ja Gryfonką z prawdziwego zdarzenia.
- Granger... - warknął.
- No co?? - prychnęłam.
-Szlaban u mnie na miesiąc. Dodatkowo 50 punktów dla Gryffindoru, PANNO GRANGER. - warknął.
- Jasne - fuknęłam i podeszłam do chłopaków.
- Jaki eliksir robimy?- zapytałam Draco, bo wiedziałam, że półgłówki nic nie wymyślą.
- Eliksir pieprzowy, panno Granger. - warknął.
- Draco, Crab, Goyle?
- Tak? -odpowiedzieli chórem.
- Tutaj macie przepis.- powiedziałam i machnęłam ręką i na tablicy pokazał się napis.
- Kto Ci pozwolił pisać po mojej tablicy?-
-Ja.- prychnęłam.
- 10 punktów dla Gryffindoru.- fuknął i uśmiechnął się ironicznie.
Wiedziałam, że sprawia mu to przyjemność.
- Zabierzcie się najpierw za rozgniatanie, potem za wyciskanie a na samym końcu za krojenie.
- Tak jest pani profesor. - zaśmiał się i zarobił za to 5 punktów.
- Nieźle ci poszło Hermiona. Nawet Potter go tak nie wkurzył. -uśmiechnął się dumny i musnął mnie w policzek.
Za co Gryffindor zarobił następne 10 punktów.
Pokiwałam tylko głową i zabrałam się za chłopaków.
- Crab nie tak. Weź ten nóż.
- Draco na miłość Boską! Chcesz nas pozabijać! To miałeś wycisnąć nie zgniatać.
- Och.. Goyle.. Nie wrzucaj tego do jednej miseczki! Masz te! - i wyczarowała kilka miseczek różnego koloru.
- Chłopacy..- Machnęłam różdżką i wszystkie produkty poukładały się na trzy kupki.
- Niebieską zgniatacie. Czerwoną wyciskacie. Żółtą kroicie, jasne?- zapytałam.
- Jasne Hermiona. - wymruczeli.
Przez następną godzinę chodziłam między nimi i tłumaczyłam co źle robią.
- W końcu.. A teraz przygotujcie palenisko i zagrzejcie wodę.
-Tak jest.
Usiadłam koło Draco i przyglądałam się jak czarują.
Znów machnęłam różdżką i na tablicy pokazały się po kolei rozkazy.
- Macie robić dokładnie to samo co jest na tablicy. Rozumiecie?
Na odpowiedź kiwnęli tylko głowami i wzięli się do roboty.
Draco szło dobrze, nie ma co się dziwić zawsze sobie dobrze radził, ale Crab i Goyle masakra. Ciągle musiałam mówić im co robić.
Gdy po następnych godzinach ciężkiej pracy w końcu skończyli wywary.
Podeszłam do Draco i mruknęłam cicho.
- Jestem z ciebie dumna Mistrzu Eliksirów. -zachichotałam i musnęłam policzek.
- 10 punktów dla Gryffindoru. -zawołał Snape.
- Crab.. Jak na pierwszą lekcje szło Ci słabo tak samo jak Tobie Goyle.. Ale wasze wywary są nawet, nawet.
Odwróciłam się do Snape i zawołałam.
- Panie profesorze! Skończyliśmy na dzisiaj.
- Jasne. A teraz wynocha, bo mam Was dość. - warknął i zajął się papierkową robotą.
Wszyscy wyszliśmy i skierowaliśmy się do Pokoju Wspólnego Slytherinu.
Crab i Goyle odrazu poszli do dormitorium.
Draco rozsiadł się w fotelu i przymknął oczy. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić.
- Granger, masz zamiar tak stać czy podjedziesz do mnie.. - powiedział ze zmęczeniem w głosie.
Wyrwało mi się krótkie"och" i już siedziałam skulona na kolanach na Draco a on mnie objął i bawił się moimi włosami. Jeździłam dłonią po jego torsie wyraźnie pokazując znudzenie. Usłyszałam ciche burczenie brzucha Draco.
Zachichotałam i mruknęłam.
- Chodź..
- Ale mi się nie chce.. Hermiono- wyjęczał ale posłusznie wstał i poszedł.
Złapałam go za rękę i skierowała się do kuchni.
Otworzyłam sekretne przejście i weszliśmy do kuchni.
- Gdzie my..
-Panna Hermiona! -zawołał skrzat.
- Witaj Zgredku, jak się masz? - zapytałam i uklękłam aby przytulić małego skrzata.
-Dziękuję panienko, bardzo dobrze, a ty? Harry i Ron są w Hogwarcie? A co on tu robi? Co wogule tu robicie? -zapytał zielonooki przyjaciel.
- Również dobrze. Nie jestem tutaj tylko z Draco oraz dwoma Ślizgonami.  Snape kazał mi udzielać korepetycje. -wytłumaczyła.
- Hermiono.. - zaczął Draco.
- Czekaj chwileczkę. -powiedziała i uśmiechnęła się.
- Zgredku mam do ciebie wielką prośbę. Mógłbyś nam zrobić kanapki i herbatę oraz mógłbyś zapakować kanapki i herbatę dla przyjaciół Draco? - poprosiłam Zgredka.
- Oczywiście panienko. -powiedział i zaczął przygotowywać jedzenie.
- Dziękuję Hermiono- powiedział i pocałował ją namiętnie.
-Proszę- powiedział mały przyjaciel.
- Och dziękuję przyjacielu. -powiedziałam i pocałowałam Zgredka w policzek.
Skrzat się zaczerwienił i mruknął coś pod nosem.
- To my pójdziemy, wpadniemy na śniadanie. -powiedziała i uśmiechnęła. Znacząco szturchnęła Draco.
- Ach.. Ja również dziękuję za kolacje. - powiedział z trudnością.
- Nie ma za co paniczu Malfoy. - powiedział Zgredek.
- To my idziemy, dobranoc. -powiedziała i wraz z Draco weszli na korytarz.
- Dziękuję Hermiono. -powiedział i musnął mnie przelotnie w policzek.
- Nie gadaj tyle i jedz. -zaśmiałam się i zaczęłam jeść kanapki.
Draco zrobił to samo i całą drogę jedliśmy kanapki i piliśmy herbatę.
Gdy weszliśmy do salonu odrazu krzyknęłam.
- Chłopaki! Mamy dla Was niespodziankę! -zawołałam i czekałam aż do nas przyjdą.
- Czego.. - wysapali.
-Kolacja. - powiedziałam i wraz z Draco wyszczerzyliśmy się.
- Nie no jesteście świetni!- powiedzial Goyle, a Crab podszedł do mnie i przytulił. Wzięli kolacje i zniknęli na schodach.
- Draco.. ? - zaczęłam.
- Tak, możesz u mnie spać. -powiedział i uśmiechnął się niemrawo.
- Jesteś super!  Zaraz wracam! -zawołałam i zniknęłam za drzwiami.
Biegłam w stronę wierzy Gryffindoru. W dormitorium wzięłam szybki prysznic. Włosy związałam w koka. Do torby włożyłam koszulkę i krótkie spodenki oraz ciuchy na jutro.
-------
W tym samym czasie
------
Widziałem jak Hermiona szczęśliwa wybiegła. Nie chciałem jej ranić, naprawdę ją polubiłem, chyba... Się zakochałem.
Nie no co ty Draco! Pomyśl! Jesteś z nią tylko dla Snape'a! Ale z drugiej strony.. Po tych sześciu latach strasznie wyładniała.. Nie była już dzieckiem, tylko piękna kobietą. Tak.. To sobie narobiłem kłopotów.. 
Siedziałem tak i myślałem, zorientowałem się, że Hermiona wróciła dopiero gdy usiadła mi na kolanach i pocałowała czule.
--------
Wróciłam do Draco, wyglądał na zmartwionego. Chyba mnie nie zauważył więc usiadłam mu na kolanach i pocałowałam.
- Chodź, idziesz spać jesteś strasznie zmęczony.
- Dobrze. - powiedział i wziął mnie na ręce jak pan młody pannę młodą wnoszącą do nowego domu.
Gdy się zorientowałam leżałam już na łóżku Draco.
- Zaraz wracam - mruknął i zniknął w toalecie.
Wzięłam ciuchy i weszłam cicho do łazienki w której był Draco.
Nic nie powiedział ale widziałam, że przyglądał mi się w lustrze.
Specjalnie powoli zdejmowałam koszulkę i spodnie. Widziałam, że mój widok sprawia mu przyjemność i zarumieniłam się. Ubrałam koszulkę i spodenki. Podeszłam do niego i zaczęłam myć zęby.
Draco miał całe niebieskie usta od pasty tak samo jak ja. Spojrzał na mnie,  przybliżył się i pocałował mnie. Spowodowało to, że obydwoje byliśmy cali brudni od pasty. Zaczęliśmy się śmiać. Umyliśmy twarze i chlapaliśmy się wodą. W końcu spakowałam rzeczy do torby i wyszłam. Bezceremonialnie wpakowałam się pod kołdrę i udawałam, że chrapię.
Draco zaczął się śmiać.
Wszedł do łóżka i przytulił się do mnie.
- Kocham cię- szepnęłam i pocałowałam go.
Chciał więcej ale delikatnie się odsunęłam. Położyłam się na jego torsie.
- Dobranoc- szepnęłam.
- Dobranoc- szepnął i pocałował mnie w czubek głowy.
Szybko zasnęłam.
Rano obudziły mnie głośne wrzaski profesor...

wtorek, 28 lipca 2015

♦ Rozdział 5 ♦

Wzięłam ją delikatnie i przeczytałam liścik.
"
Spojrzałem w two­je brązo­we oczy i musiałem zdu­sić w so­bie krzyk prze­rażenia.. Były zakochane... Lecz nie w tym co trzeba...
xx"
Otworzyłam paczuszkę a w niej znajdował się przepiękny diadem.
Był ozdobiony pięknymi kamieniami szlachetnymi, które ułożone były w kwiaty.
 * http://dsl.one.pl/dupa/photo/diadem.jpg *
-Och.. -wyrwało mi się.
~ Kto mógł mi to przysłać? Kto wiedział, że tu jestem? Kto Mnie kocha...?~
Byłam zestresowana i postanowiłam iść spać.
Odłożyłam delikatnie diadem do paczuszki i schowałam do torby.
Zasnęłam dosyć szybko.
**********************
Severus Snape
**********************
Obudziłem się ok. 12.00
Byłem zdenerwowany, bo nie  wiedziałem czy mój plan się powiódł.
Pojechałem na pokątną. Długo wybierałem prezent. W końcu zdecydowałem się na diadem.
Jak wszystko co w świecie czarodziejów jest magiczne, ona też miała swoje właściwości.
Wygrawerowane było na niej imię i nazwisko, gdy kobieta miała go na sobie stawała się nie widzialna ale tylko gdy była z osobą, której imię i nazwisko widnieje na diademie.
Gdy wróciłem do domu zapakowałem go i zaczęłam pisać krótki wiersz.
Zajęło mi to więcej niż myślałem.
Gdy byłem już gotowy do wyjścia było już ciemno.
Wszedłem do kominka i powiedziałem:
"REZYDENCJA MALFOYów"
Pojawiłem się w salonie. Draco sprzątał, co mnie bardzo zdziwiło, nie oszukujmy się ON nie był idealnym dzieckiem.
-Witaj Draco- przywitałem się.
- Dobry wieczór Snape. -odpowiedział
-Wszystko poszło bez problemu? -zapytałem
-Tak, siedzi u góry i siedzi w książkach, szlama...  -odpowiedział
-Uważaj co mówisz. -warknąłem
-Bo co? - syknął.
-Bo robisz to dla mnie i dzięki mnie masz Wybitne z eliksirów.  -zagroziłem
- Profesorek się zakochał.- prychnął.
- Zamknij się. -warknąłem
W tej chwili zobaczyłem najcudowniejszą dziewczynę na świecie.
-O Draco jak dobrze, że jesteś. Pożyczyłbyś mi sowę? Chce napisać do Harry'ego, Rona i Ginny. -powiedziała, nawet mnie nie zauważając
- Oczywiście kochanie. -odpowiedział Draco
-Zaraz ją przyniosę. -powiedział i odszedł.
-Dobry wieczór, Granger. -Powiedziałem .
-Dobry wieczór, profesorze. -odpowiedziała.
-Co pana tu sprowadza? - zapytała.
W jej oczach widziałem, ból i radość lecz nie wiedziałem czemu.
- Stare... Porachunki.- odpowiedziałem z powagą.
-Ah.. Napije się pan czegoś? -zapytała.
- Nie dziękuję, Hermiono. A przy okazji. Muszę iść na chwilę na górę. Zaraz wracam. -powiedziałem i odrazu wszedłem na górę, otworzyłem pokój w którym najczęściej nocuje gdy przyjeżdżam do Malfoyów.
Zobaczyłem jej książki i torbę. Otworzyłem ją i położyłem paczuszkę. Zamknąłem torbę i zszedłem na dół, po drodze spotkałem Hermionę.
Nie dało jej się nie zauważyć zrobiła tyle hałasu co stado bydła.
-Nawet po schodach nie potrafisz chodzić Granger?
- Nie twój interes.-prychnęła.
-Od kiedy jesteśmy na "ty" , panno Granger.
- Od nigdy. Dobranoc profesorze. -powiedziała i poszła na górę.
-Dobranoc Hermiono...- mruknąłem.
Poszedłem do Draco.
- Draco ty i Granger przyjedziecie szybciej do Hogwartu. Będzie udzielała tobie i tym 2 osiłkom korepetycje z eliksirów. Staw się w Hogwarcie wraz z dziewczyną w środę.
-Co?? Nigdy -warknął.
-Napiszę sowę do twoich rodziców jeszcze dziś wieczorem. Żegnaj.
- Ale.. No dobrze.. Nie pisz do rodziców... Stawię się w Hogwarcie o 12.00. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
Odpowiedziałem i wszedłem do kominka.
W domu odrazu napisałem listy do rodziców tych dwóch pajaców i do rodziców Hermiony.
Wysłałem je i poszedłem spać.

poniedziałek, 20 lipca 2015

♦ Rozdział 4 ♦

- Kocham cię... -wyszeptał tak cicho,że  ledwo co go słyszałam.
- Nie... -chciałam dokończyć gdy , Draco przybliżył swoją twarz i złączył nasze usta w pocałunek.
Chciałam się oprzeć, ale coś w mojej głowie mówiło, żebym odwzajemniła pocałunek.
Usiadłam mu na kolana, przytuliłam się wciąż nie odrywając się od niego.
Gdy w końcu się oderwaliśmy, powiedziałam coś czego nigdy bym się nie spodziewała...
-Ja też cię kocham Draco... -
-Zostaniesz moją dziewczyną? - zapytał błagalnym tonem.
- Jeśli powiem tak, pocałujesz mnie?-zapytałam.
-Czy mojej Gryfonce spodobał się pocałunek? -zaśmiał się słodko Ślizgon.
-Tak... - odpowiedziałam i zatopiłam swoje usta w jego. Trwaliśmy tak przywarci do siebie dobre 10 min.
-Tak zostanę twoją dziewczyną.. -powiedziałam.
-Bardzo się cieszę, skarbie. Kocham cię.. -powiedział.
-Ja ciebie też.
~Co ja zrobiłam? Ja i Draco? Razem?? Ale z drugiej strony, od dawna mi się podobał...~zamyślona nie zauważyłam, że głośno westchnęłam a Ślizgon, patrzy na mnie pytającym wzrokiem.
-Myślę co powiedzą Harry, Ron, Ginny,rodzice Rona a co najważniejsze MOI rodzice....-wypaplałam.
-Nie martw się, zrozumieją cię... Na pewno... -mówił to tak przekonująco, że prawie bym mu uwierzyła, gdyby nie jego oczy.
Resztę drogi przespałam.
Draco obudził mnie gdy dotarliśmy na miejsce. Był już wieczór.
-Pójdę się przebrać, pokazałbyś mi pokój w którym będę spać? -zapytałam
-Oczywiście. -złapał mnie za rękę i zaprowadził do pokoju.
Dom był duży. Miał hebanowe meble oraz podłogę a ściany koloru ciemnozielonego.
Weszliśmy po schodach na piętro.
- Tutaj będziesz spała. -powiedział otwierając drzwi.
- Dziękuję, przebiorę się i zejdę do ciebie. -
Uśmiechnęłam się a on go odwzajemnił .
Ubrałam czarne legginsy i luźną szarą bluzę. Ubrałam czerwone trampki, poprawiłam makijaż i włosy, potem zeszłam na dół.
- Mmm.. Ale pięknie pachnie- powiedziałam ze smakiem.
- Naleśniki polane sosem klonowym i sok dyniowy, zapraszam. -powiedział z uśmiechem.
-Mmm, jakie pyszne...
Kolacje przesiedzieliśmy w milczeniu.
-Dziękuję - wstałam i wzięłam się za mycie naczyń.
- Co będziemy jutro robili? - zapytał.
- Uczyli się -odpowiedziałam.
- Okeej..
- Zaraz pójdę przygotować się na jutrzejszą naukę. Przyjdę do ciebie później. -dałam mu całusa i poszłam do pokoju.
Gdy weszłam wyciągnęłam z torby książki, pergamin i pióro z atramentem.
~ Może napiszę list do Ron'a, Harry'ego i Ginny? Przecież powinnam im o tym powiedzieć... Hmm.. Tak napiszę krótkie listy.~
"Kochani!
Jak się czujecie? Ja znakomicie! Kończą się wakacje ale nie będę mogła przyjechać do Nory. Piszę ten krótki list aby Wam powiedzieć, że jestem z Draco. Pewnie strasznie Was zdziwiłam ale ja czuję, że mogę mu zaufać.
Kocham
Hermiona"
"Kochana Ginny!
Zakochałam się w Draco! Naprawdę nie wiem jak, ale nie mogę mu się oprzeć!
Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie obrażona. Opowiem Ci wszystko w drodze do Hogwartu!
Kocham Cię!
Twoja Hermiona"
~Hmm.. Ale jak ja to wyślę?! Oo przecież Draco! Zapomniałabym! ~ pomyślałam klepiąc się w czoło.
Zawiązuje zwinnie listy i schodzę powoli na dół.
Gdy jestem w połowie drogi usłyszałam rozmowę.
Podeszłam bliżej i usłyszałam...
-Wszystko poszło bez problemu? -w głosie rozpoznałam Snape'a.
~ Co on tu robi??~ byłam tak zdziwiona, że o mało nie spadłam ze schodów.
-Tak, siedzi u góry i siedzi w książkach, szlama...
-Uważaj co mówisz. -warknął Severus.
-Bo co? - syknął.
-Bo robisz to dla mnie i dzięki mnie masz Wybitne z eliksirów.
- Profesorek się zakochał.- prychnął.
- Zamknij się. -warknął Snape.
Chciało mi się płakać ale nie mogłam. Musiałam udawać, że nic się nie stało. Wbiegłam do salonu jakby nigdy nic, udawałam, że nie zauważyłam nawet Severusa.
-O Draco jak dobrze, że jesteś. Pożyczyłbyś mi sowę? Chce napisać do Harry'ego, Rona i Ginny.
- Oczywiście kochanie. -odpowiedział.
-Zaraz ją przyniosę. -powiedział i odszedł.
-Dobry wieczór, Granger. -powiedział spokojnie Snape.
-Dobry wieczór, profesorze. -odpowiedziałam.
-Co pana tu sprowadza?
- Stare... Porachunki.- odpowiedział z powagą.
-Ah.. Napije się pan czegoś? -zapytałam.
- Nie dziękuję, Hermiono. A przy okazji. Muszę iść na chwilę na górę. Zaraz wracam. -powiedział i skierował się ku górze.
W tym samym czasie wrócił Draco z piękną czarnobiałą sowę i podał mi ją.
-Dziękuję- odpowiedziałam i zniżyłam głos.
- Co tu robi Snape?- zapytałam szeptem.
- To mój chrzestny, miał do mnie sprawę. -odpowiedział.
- To ja pójdę już na górę.
-Dobrze
Szłam powoli ale starałam się robić dużo hałasu.
Snape wyszedł z jakiegoś pokoju i syknął.
-Nawet po schodach nie potrafisz chodzić Granger?
- Nie twój interes.-prychnęłam.
-Od kiedy jesteśmy na "ty" , panno Granger.
- Od nigdy. Dobranoc profesorze. -powiedziałam i skierowałam się na górę.
-Dobranoc Hermiono... -mruknął pod nosem i skierował się na dół.
Weszłam do pokoju. Usiadłam przy biurku i dopisałam do listów, to co usłyszałam z rozmowy Draco i Snape'a.
Przywiązałam listy do nóżki i kazałam jej lecieć do Nory.
Zamknęłam okno i postanowiłam się wykąpać. Otworzyłam torbę i zobaczyłam małą paczuszkę z przyczepioną karteczką.

poniedziałek, 13 lipca 2015

♦ Rozdział 3 ♦

-.. no czy mogłabyś.. Poduczyć mnie z transmutacji..i... z .. Eliksirów?-zapytał z nutą prośby w głosie.
-Ekhm... No wiesz.. Moi rodzice to mugole.. Nie mielibyśmy gdzie ćwiczyć.-odpowiedziałam.
* Draco chce żebym go uczyła! Nie no niewierze to chyba jakiś cud!*-zamyśliłam się.
-Hermiona? Hermioma? Słuchasz mnie??-zapytał zlekka zirytowany.
-Ach.. Tak tak... -uśmiechnęłam się.
-Mogłabyś przyjechać do mnie na wakacje i  mogli byśmy się uczyć... -powiedział.
-Co oszalałeś?! Ja i para Śmierciożerców w jednym domu!? Chyba zwariowałeś!!-krzyknęłam nie zdając sobie sprawy, że może to brzmieć dziwnie dla mugola.
-Hermiona! Ciii.. Ludzie to słyszą. Moich rodziców nie będzie wyjeżdżają na 2 miesiące. Będziemy sami, NIC przy mnie ci nie będzie grozić... -Powiedział Draco, przytulając mnie.
~Czy on mnie naprawdę przytula?? Co ja mam zrobić?? Chyba  go nie przytule... Za późno już go przytulałam! Jakie ładne perfumy ojej! Hermiona co ty robisz??~ pomyślałam ganiąc się przy tym.
~Ehh... Co mi tam... On jest taki miły ale przecież! Co on mi robił przez 6 lat?!~ Ocknęłam się i odsunęłam się gwałtownie.
-Hrmniona? Co jest? Czemu się odsuwasz? -zapytał zasmucony.
-Draco. Co my robimy?! Nie możesz tak o przyjechać i mnie przytulać! Nie wiem co sobie myślałam. Muszę już iść... Żegnaj.. -powiedziałam i wstałam.
-Hermiona! A co z nauką?-zawołał za mną.
-Przyjedź po mnie w środę o 11.00!-odkrzyknęłam i poszłam dalej.
Szłam dobre 10 min, przy tym myślałam.
~Co ja najlepszego wyrabiam!? Co powiem rodzicom?! "Mamo, tato jadę do Draco. Będę go uczyła. Jeśli nie wrócę oznacza, że Śmierciożercy mnie zabili." Jak to brzmi?! Ja Hermiona Granger jestem najbardziej głupią dziewczyną pod słońcem.~
Weszłam do sklepu. Wybrałam Jasnoniebieskie legginsy, czarną mini, błękitną sukienkę, T-Shirt w odcieniu turkusu oraz czarne adidasy i poszłam do przebieralni.
Spodnie, koszulka i buty pasowały idealnie. Mini okazała się za duża a w sukience turkusowej wyglądałam jak pajac. Odłożyłam nie potrzebne rzeczy i poszłam do kasy.
Potem przeszłam się jeszcze do mojego ulubionego sklepu i kupiłam czarne szpilki oraz luźną szarą bluzę.
Wróciłam do domu.
~Hmm... Co mam ze sobą zabrać?? Na pewno książkę od eliksirów.. I od transmutacji... A z ciuchów? Ech... To wezmę legginsy, bluzę, adidasy, kilka koszulek, sweterek, hmm może sukienkę? Eee... Lepiej nie...~
Moje rozmyślania przerwała mi mama.
-Hermiono, wybierasz się gdzieś?- zapytała widząc moje torby.
-Ach.. Tak. Jadę na tydzień do Draco, będę udzielać mu korepetycji mamuś.-powiedziałam.
-To ten.. Draco co Ci dokucza córciu?-zapytała zaniepokojona.
-Tak, ale nie martw się mogę używać różdżki, więc jak coś zamienię go w pare starych skarpet! Haha -
Śmiałyśmy się dobre 5 min.
-No dobrze, ale gdyby coś się działo masz odrazu wracać, dobrze?-zapytała.
-Dobrze Mamuś.-~Jak ona mnie kocha...~
-Jadę jutro o 11.00 :)-zawołałam do mamy.
-Dobrzee! -odkrzyknęła do mnie.
~Hmm... Jest 18.00 pójdę coś zjeść i chyba obejrzę jakiś mugolski film... Czytałam, że wyszła 1 część trylogii Igrzysk Śmierci, może być ciekawe..~ jak pomyślałam tak zrobiłam.
Gdy skończyłam oglądać, poszłam spać, chciałam być wypoczęta przed przyjazdem Ślizgona. Dziwnym trafem chciałam wyglądać ładnie DLA NIEGO.
~Hermiono ogarnij się! Ty go nienawidzisz!~ zganiłam się.
~Ale z drugiej strony był dość przystojny...~ pomyślałam.
Cichy głosik w głowie mówił mi NIE,
ale go nie słuchałam.
Gdy się obudziłam była już 9.30
-O jeny! Nie zdążę się przygotować!-pisnęłam i pobiegałam do kuchni zjeść śniadanie.
Zalałam płatki mlekiem i zjadłam.
Pobiegłam uczesać włosy.
~Nie byłabym córką państwa Granger, gdybym nie umyła włosów! Hah~ zaśmiałam się w duchu.
Po 15min byłam umalowana i umyta. Teraz jeszcze włosy.
~I co ja mam z nimi zrobić??~ zapytała się sama siebie.
~Hmm... Uczeszę je w luźny koczek a kilka kosmyków puszczę luźno.
Gdy skończyłam się czesać, było 10.55.
Zniosłam torbę na dół, pożegnałam się z rodzicami i zeszłam na podwórze.
Draco właśnie podjechał samochodem.
- Witaj Hermiono! -przywitał się ze mną.
-Cześć Draco. -odpowiedziałam.
Malfoy wziął ode mnie torbę i spakował do bagażnika, a mi otworzył drzwi  do samochodu.
-Jak długo będziemy jechać? -zapytałam.
-Póki nie wyjedziemy z mogolskiej części, to dobre 5h. -odpowiedział.
-5h?!? To gdzie ty mieszkasz??-zapytałam podniesionym głosem.
-79 km od Stonehenge. A co?- zapytał, posyłając mi swoje piękne spojrzenie.
-Eeee....ee... N.. Nic.. -wyjąkałam.
~Co się ze mną dzieje?? Czy... Ja... Czy ... Ja... Się.. Za.. Zakochałam???~pomyślałam, przełykając głośno ślinę.
-Och... Masz ochotę na coś do picia?-zapytał z troską , co było dziwnie, baaardzo dziwne.
- Eee... Co? Jeśli masz, mogę prosić o wodę?- odpowiedziałam.
-Proszę. -podał mi butelkę wyczarowanej wody.
-Dziękuje-odpowiedziałam i wzięłam łyk wody, była cytrynowo-jabłkowa.
-Skąd wiedziałeś, że to moja ulubiona?- zapytałam zaciekawiona.
-Eee... Musimy teraz o tym gadać? Wiem sporo rzeczy na twój temat, Miono. -powiedział.
- Skąd je wiesz? I skąd wiesz, że ktoś mówi do mnie Miona?!-byłam zdenerwowana.
- Powiem ci, ale nie dziś dobrze?
-Draco Malfoy! Mówisz mi to teraz albo wracam do domu!!-wykrzyknęłam.
-Hermiona, proszę nie denerwuj się tak.. Zaraz ci powiem, tylko zatrzymam się gdzieś.-powiedział poddenerwowany.
Zjechał na pobocze, spojrzał mi w oczy i powiedział...

poniedziałek, 6 lipca 2015

♦ Rozdział 2 ♦

Draco Malfoy! Byłam tak zdziwiona, że aż telefon wypadł mi z dłoni. Na mój pech cała szybka się potłukła. Ale nie tym się teraz zajmowałam,zaczęłam czytać:
"Witaj Hermiono!
Pewnie zdziwiło Cię, czemu ja-Draco Malfoy piszę do tak pięknej dziewczyny jak Ty!"
~Oooo nie! Następny głupi żart! Jak tylko wrócę do Hogwartu to zamienię go w ropuchę! ~pomyślałam wściekła ale byłam zbyt ciekawa i zaczęłam czytać dalej.
" Czy mogłabyś się ze mną dzisiaj   spotkać w Parku koło twojego domu o godzinie 11.30? Proszę, bardzo mi na tym zależy... To nie jest żart zmieniłem się... Proszę..
Draco Malfoy"
~On chyba oszalał! Mam mu niby uwierzyć?! Pff.. Jeszcze czego! Z drugiej strony jest 11.10 a do sierocińca i tak muszę iść przez park więc mogę zobaczyć o co mu chodzi~jak pomyślałam tak zrobiłam.
Wzięłam torbę z ubraniami i poszłam.
~ Do domu dziecka dzieli mnie 5 minut drogi. Pójdę tam a w drodze do sklepu spotkam się z Malfoyem~ pomyślałam i poszłam.
Szłam, słuchając muzyki.
-Dzień dobry pani Brown!- krzyknęłam wchodząc do sierocińca, zawsze miło mnie tam witali.
-Co się drzesz smarkulo! Kto ci pozwolił tu wchodzić!- krzyknęła jakaś kobieta.
-Yyy... Dzień dobry... Ja... Do pani... Brown.. Ciuchy.. Dla... Dzieci przyniosłam... -wyjąkałam.
-I co czekasz na oklaski?! Wynoś mi się stąd! Ale już!- warknęła.
-Nie! Gdzie jest pani Brown i dzieci!! -krzyknęłam zdenerwowana.
-Jak śmiesz! Wynoś się stąd!Pani Brown tu nie pracuje! A dzieci wyjechały na wycieczkę! A teraz WON! -warknęła.
-Do widzenia- prychnęłam i wyszłam.
~Co za jędza!? Jak ona tak może! Pff.. Ja jej jeszcze pokaże!~
-Su...- już zaczynałam ją wyzywać pod nosem gdy, ktoś mi przerwał.
-No no no Hermiona! Któż zasłużył na takie wyzwiska?! Hah -zaśmiał się Draco.
-Jeszcze ciebie tu brakowało! Jeśli napisałeś ten list jako żart to lepiej znikaj zanim znikniesz stąd na zawsze! -warknęłam.
-Pisałem, że to nie żart, uwierz mi... -powiedział smętnie.
-Hmmm... No dobrze... To o czym chciałeś porozmawiać?- zapytałam.
-No więc... Mam pytanie.. Pewnie mi odmówisz ale... Co mi tam...-Zaczął.
-Tak? -zachęciłam go słodkim uśmiechem.
-Czy chciałabyś....


-------
Więc jest rozdział 2! :D
Króciutki i chyba jest okropny... Ale jeszcze kilka rozdziałów i będzie więcej Snape'a:D
Miłych wakacji ^^