wtorek, 28 lipca 2015

♦ Rozdział 5 ♦

Wzięłam ją delikatnie i przeczytałam liścik.
"
Spojrzałem w two­je brązo­we oczy i musiałem zdu­sić w so­bie krzyk prze­rażenia.. Były zakochane... Lecz nie w tym co trzeba...
xx"
Otworzyłam paczuszkę a w niej znajdował się przepiękny diadem.
Był ozdobiony pięknymi kamieniami szlachetnymi, które ułożone były w kwiaty.
 * http://dsl.one.pl/dupa/photo/diadem.jpg *
-Och.. -wyrwało mi się.
~ Kto mógł mi to przysłać? Kto wiedział, że tu jestem? Kto Mnie kocha...?~
Byłam zestresowana i postanowiłam iść spać.
Odłożyłam delikatnie diadem do paczuszki i schowałam do torby.
Zasnęłam dosyć szybko.
**********************
Severus Snape
**********************
Obudziłem się ok. 12.00
Byłem zdenerwowany, bo nie  wiedziałem czy mój plan się powiódł.
Pojechałem na pokątną. Długo wybierałem prezent. W końcu zdecydowałem się na diadem.
Jak wszystko co w świecie czarodziejów jest magiczne, ona też miała swoje właściwości.
Wygrawerowane było na niej imię i nazwisko, gdy kobieta miała go na sobie stawała się nie widzialna ale tylko gdy była z osobą, której imię i nazwisko widnieje na diademie.
Gdy wróciłem do domu zapakowałem go i zaczęłam pisać krótki wiersz.
Zajęło mi to więcej niż myślałem.
Gdy byłem już gotowy do wyjścia było już ciemno.
Wszedłem do kominka i powiedziałem:
"REZYDENCJA MALFOYów"
Pojawiłem się w salonie. Draco sprzątał, co mnie bardzo zdziwiło, nie oszukujmy się ON nie był idealnym dzieckiem.
-Witaj Draco- przywitałem się.
- Dobry wieczór Snape. -odpowiedział
-Wszystko poszło bez problemu? -zapytałem
-Tak, siedzi u góry i siedzi w książkach, szlama...  -odpowiedział
-Uważaj co mówisz. -warknąłem
-Bo co? - syknął.
-Bo robisz to dla mnie i dzięki mnie masz Wybitne z eliksirów.  -zagroziłem
- Profesorek się zakochał.- prychnął.
- Zamknij się. -warknąłem
W tej chwili zobaczyłem najcudowniejszą dziewczynę na świecie.
-O Draco jak dobrze, że jesteś. Pożyczyłbyś mi sowę? Chce napisać do Harry'ego, Rona i Ginny. -powiedziała, nawet mnie nie zauważając
- Oczywiście kochanie. -odpowiedział Draco
-Zaraz ją przyniosę. -powiedział i odszedł.
-Dobry wieczór, Granger. -Powiedziałem .
-Dobry wieczór, profesorze. -odpowiedziała.
-Co pana tu sprowadza? - zapytała.
W jej oczach widziałem, ból i radość lecz nie wiedziałem czemu.
- Stare... Porachunki.- odpowiedziałem z powagą.
-Ah.. Napije się pan czegoś? -zapytała.
- Nie dziękuję, Hermiono. A przy okazji. Muszę iść na chwilę na górę. Zaraz wracam. -powiedziałem i odrazu wszedłem na górę, otworzyłem pokój w którym najczęściej nocuje gdy przyjeżdżam do Malfoyów.
Zobaczyłem jej książki i torbę. Otworzyłem ją i położyłem paczuszkę. Zamknąłem torbę i zszedłem na dół, po drodze spotkałem Hermionę.
Nie dało jej się nie zauważyć zrobiła tyle hałasu co stado bydła.
-Nawet po schodach nie potrafisz chodzić Granger?
- Nie twój interes.-prychnęła.
-Od kiedy jesteśmy na "ty" , panno Granger.
- Od nigdy. Dobranoc profesorze. -powiedziała i poszła na górę.
-Dobranoc Hermiono...- mruknąłem.
Poszedłem do Draco.
- Draco ty i Granger przyjedziecie szybciej do Hogwartu. Będzie udzielała tobie i tym 2 osiłkom korepetycje z eliksirów. Staw się w Hogwarcie wraz z dziewczyną w środę.
-Co?? Nigdy -warknął.
-Napiszę sowę do twoich rodziców jeszcze dziś wieczorem. Żegnaj.
- Ale.. No dobrze.. Nie pisz do rodziców... Stawię się w Hogwarcie o 12.00. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
Odpowiedziałem i wszedłem do kominka.
W domu odrazu napisałem listy do rodziców tych dwóch pajaców i do rodziców Hermiony.
Wysłałem je i poszedłem spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz