piątek, 31 lipca 2015

♦ Rozdział 6 ♦

Obudziłam się o brzasku. Koło mnie siedziała sowa z listami. Szybko je otworzyłam i przeczytałam.
" Hermiono! Ty chyba oszalałaś.. Przecież Draco jest zły! To jakiś debil! Nie możesz! Ale jeszcze to co mówił ze Snapem! To są ŚMIERCIOŻERCY. Przyjeżdżamy po ciebie jak tylko tata wróci do domu.
Martwimy się. Mamy nadzieję, że do tej pory nic Ci się nie stanie.
Ron i Harry"
~Jacy kochani.. ~
"Kochana Hermiono!
Nie wiem co ty sobie myślisz! Znasz Go od 7 lat! Wiesz, że jest okropny!
Ron, Harry i ja przyjedziemy po ciebie, gdy tylko tata wróci z pracy.
Odpisz mi jak najszybciej.
Ginny"
~ Nie potrzebnie się martwicie~ pomyślałam i zeszłam na dół z podręcznikiem do transmutacji.
Podeszłam do Draco i na powitanie dałam mu buziaka w policzek.
-Jak się czujesz? -zapytałam.
-Dobrze a ty?
-Też -odpowiedziałam.
Musiałam udawać, że wszystko dobrze ale podświadomie cieszyłam się, że chłopcy po mnie przyjadą.
Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść.
-Snape powiedział, że będziesz udzielała mi, Crabowi i Goylowi korepetycji z eliksirów w budzie.- powiedział, powstrzymując się od wybuchnięcia złości.
- Dobrze, ale czy w roku szkolnym znajdziemy na to czas? -zapytałam.
-W wakacje. Jedziemy do Hogwartu w WAKACJE! -wykrzyknął z żalem.
-Będziemy tam o 12.00 w środę. -dodał.
-Eh.. No dobrze.. Mógłbyś zawieźć mnie dziś do domu? Chciałabym się spakować.- powiedziałam.
- Masz w domu kominek? -zapytał.
- Tak, a co?
- Będziemy podróżować dzięki proszkowi Fiuu. - powiedział.
-Dobrze, kiedy wyruszamy?
- Około 10.00- powiedział.
-Dobrze, idę się przygotować.
Pocałowałam go i gdy chciałam odejść on złapał mnie i przyciągnął do siebie, złączając nasze usta w pocałunku. Na końcu wyszeptał, że mnie kocha i puścił. Poszłam do pokoju. Zabrałam ciuchy i poszłam wziąć prysznic.To zawsze mnie uspokajało.
Gdy byłam już wykąpana, wymalowana i uczesana. Zostało tylko 10 minut do wyjazdu.
Jednym machnięciem różdżki wszystkie moje rzeczy były spakowane.
Zabrałam torbę i zeszłam na dół.
-Jestem gotowa. - powiedziałam.
-To możemy wyruszać.
Weszliśmy do kominka. Draco wyznaczył kominek i zniknęliśmy. Zakurzeni weszliśmy do salonu w moim domu.
-Więc to tak wyglądają domy mugolów.. -zamyślił się.
-Tak, chodź ze mną do pokoju muszę się spakować.
Poszliśmy po schodach na górę.
- Usiądź sobie.
Powiedziałam i zaczęłam się pakować.
Wszystkie ubrania jednym machnięciem różdżki spakowałam do torby.
-Jestem gotowa. -powiedziałam.
-Szybko jak na dziewczynę -roześmiał się.
Usiadłam mu na kolana i pocałowałam a on go odwzajemnił .
Trwaliśmy tak przez dobre 10 minut.
-Musimy już iść -mruknął
-Musimy? -zapytałam niezadowolona.
-Musimy-szepnął i znów mnie pocałował, tym razem delikatnie i wstaliśmy. Skierowaliśmy się do kominka. Napisałam krótki list do rodziców i weszłam do kominka. Po chwili byliśmy już w Hogwarcie. Zostawiliśmy torby i poszliśmy do Snape'a.
-Dzień dobry profesorze. -powiedzieliśmy.
- No w końcu. -syknął.
-Dłużej się nie dało? -
-Eee... Ale.. My... Jesteśmy przed... Czasem..-wyjąkałam.
- I co się jąkasz? -warknął.
-Mówić nie potrafisz?
-A ty nie potrafisz być milszy? -syknęłam.
- Odejmuje Ci 20 punktów, Granger.
-Nie może pan! - zawołałam triumfalnie.
- A to niby dlaczego?
-A dlatego, że są wakacje. -prychnęłam.
Mruknął coś pod nosem i wstał.
-Rozpakujcie się i jak te dwa półgłówki przyjadą. Macie tu przyjść. A teraz wynocha!
Wraz z Draco wyszliśmy z klasy. Poszliśmy po swoje torby i pożegnaliśmy.
Po 10 minutach byłam już przy obrazie Grubej Damy.
-Podaj hasło.
-Ee... Nie znam go...
-Hmm... Może... Cukierki Anyżowe?
Obraz się otworzył i mogłam wejść do Pokoju Wspólnego. Poszłam w kierunku dormitorium siódmej klasy i rozłożyłam torby. Rozpakowałam się i w tej chwili przypomniałam sobie o tym że miałam napisać do Ginny. Szybko wyskrobałam na kartce, że jestem w Hogwarcie i mają się nie martwić i pobiegłam do Sowiarnii. Wzięłam sowę, przywiązałam karteczkę i kazałam jej lecieć do Ginny w Norze.
Spokojniejsza skierowałam się do lochów. Odnalazłam wejście do Pokoju Wspólnego Slytherinu i zapukałam.
Draco coś wymamrotał i mogła wejść. Przytuliła go mocno.
- Jakoś tak nudno bez innych.
-Tak.. -burknął.
- Jesteś jakiś w niesmaku.. To przez szkołę? - zapytała.
- Tak jakby.. -mruknął i przytulił mnie,.
Prawda była całkiem inna. Miał dość mnie i udawania wielkiej miłości. W tej chwili do salonu Ślizgonów wpadł Crab i Goyl.
-He - ej. - wyjąkali a szczena im opadła gdy zobaczyli mnie, siedzącą ich przyjacielowi na kolanach.
- Co się gapicie! Ruszcie te tyłki i już do Snape'a! -warknął.
- Chodź Hermiona, musimy iść. -powiedział czule.
- Jasne. -mruknęłam i całą czwórką sterowaliśmy się do klasy Snape'a.
Zapukaliśmy i gdy usłyszeliśmy ciche "proszę" i weszliśmy.
- Dzień dobry profesorze. -powiedzieliśmy  chórem.
-Co tacy zgodni? -prychnął, ale nie czekał na odpowiedz i wskazał nam pierwszą ławkę.
Podeszliśmy i przygotowaliśmy palenisko oraz kociołek.
- Ty nie Granger. - powiedział chłodno.
Usłyszeliśmy ciche "Duro" i w miejscu mojego kociołka zobaczyłam kamień.
-Co to.. -chciałam dokończyć ale Snape tylko powiedział:
-Wynieś to do Hagrida. -powiedział to  tonem nie znoszącym sprzeciwu.
-Ale...
- Wynocha! - ryknął.
-Idę. -prychnęłam i wyszłam wraz z ciężkim kamulcem.
Szłam dobre pół godziny. Nie miałam już siły ale klęłam Snape'a aż do domu Hagrida.
-Cześć Hagrid! Otwórz mi! -zawołałam.
- Och.. Hermiona?? A co ty tu  robisz? - zapytał.
- Miałam dać ci ten kamień. Snape zaczarował mój kociołek. Mam dawać korepetycje Draco i tym dwóm osiłkom. -powiedziałam i dziwnie rozczuliłam się nad jego imieniem.
-Hermiona... O cholibka..
Co cholibka? Mów mi szybko! -krzyknęłam zestresowana.
- Wchodź. -powiedział.
Usiadłam i czekałam aż coś powie.
- No i... -zaczęłam.
- Kochasz Malfoya? -zapytał w prost.
-Taak...
- Co zrobił Snape jak był u Mayfloya i ty z pewnością też tam byłaś..
- Rozmawiali? - zapytałam zdezorientowana.
- Och... Idź lepiej, bo Snape Cię zabije, a i zapomnij o tym co mówiłem... -powiedział i w tym samym czasie gdy odprowadzał mnie do drzwi mruczał coś w stylu "mam za długi jęzor, mam za długi jęzor!" i "on chyba oszalał".
Wróciłam spokojnie do szkoły. Bardzo dziwiły mnie słowa Hagrida ale teraz musiałam się przygotować na wrzaski ze strony Snape'a.
Zapukałam do drzwi i weszłam najciszej jak potrafiłam.
- Podejdź tu Granger. -warknął.
- Tak? -zapytałam i uśmiechnęłam się niewinnie.
- Co miałaś zrobić? -powiedział najspokojniej jak mógł w swojej furii.
-Wynieść mój kociołek, który ZAMIENIŁEŚ w kamień do Hagrida. - specjalnie położyłam nacisk na "zmieniłeś" aby go jeszcze bardziej rozwścieczyć.
-NIE JESTEŚMY NA "TY" PANNO GRANGER!!! -ryknął.
- Nie gorączkuj się tak Sevciu. -powiedziałam i mrugnęłam do niego.
- GRANGER TY IDIOTKO.
- Tak? -powiedziałam uśmiechnięta.
Słyszałam jak chłopaki ryczą ze śmiechu i bardzo mnie to cieszyło.
- 100 PUNKTÓW DLA GRYFFINDORU!!- ryknął.
- Nie możesz. - powiedziałam.
- A właśnie, że mogę PANNO GRANGER.- powiedział.
- I co to Ci da? -zapytałam.
-Chorą satysfakcje?
Byłam nieźle wkurzona, chociaż nie wiedziałam czemu.Snape był wrednym dupkiem z lochów, a ja Gryfonką z prawdziwego zdarzenia.
- Granger... - warknął.
- No co?? - prychnęłam.
-Szlaban u mnie na miesiąc. Dodatkowo 50 punktów dla Gryffindoru, PANNO GRANGER. - warknął.
- Jasne - fuknęłam i podeszłam do chłopaków.
- Jaki eliksir robimy?- zapytałam Draco, bo wiedziałam, że półgłówki nic nie wymyślą.
- Eliksir pieprzowy, panno Granger. - warknął.
- Draco, Crab, Goyle?
- Tak? -odpowiedzieli chórem.
- Tutaj macie przepis.- powiedziałam i machnęłam ręką i na tablicy pokazał się napis.
- Kto Ci pozwolił pisać po mojej tablicy?-
-Ja.- prychnęłam.
- 10 punktów dla Gryffindoru.- fuknął i uśmiechnął się ironicznie.
Wiedziałam, że sprawia mu to przyjemność.
- Zabierzcie się najpierw za rozgniatanie, potem za wyciskanie a na samym końcu za krojenie.
- Tak jest pani profesor. - zaśmiał się i zarobił za to 5 punktów.
- Nieźle ci poszło Hermiona. Nawet Potter go tak nie wkurzył. -uśmiechnął się dumny i musnął mnie w policzek.
Za co Gryffindor zarobił następne 10 punktów.
Pokiwałam tylko głową i zabrałam się za chłopaków.
- Crab nie tak. Weź ten nóż.
- Draco na miłość Boską! Chcesz nas pozabijać! To miałeś wycisnąć nie zgniatać.
- Och.. Goyle.. Nie wrzucaj tego do jednej miseczki! Masz te! - i wyczarowała kilka miseczek różnego koloru.
- Chłopacy..- Machnęłam różdżką i wszystkie produkty poukładały się na trzy kupki.
- Niebieską zgniatacie. Czerwoną wyciskacie. Żółtą kroicie, jasne?- zapytałam.
- Jasne Hermiona. - wymruczeli.
Przez następną godzinę chodziłam między nimi i tłumaczyłam co źle robią.
- W końcu.. A teraz przygotujcie palenisko i zagrzejcie wodę.
-Tak jest.
Usiadłam koło Draco i przyglądałam się jak czarują.
Znów machnęłam różdżką i na tablicy pokazały się po kolei rozkazy.
- Macie robić dokładnie to samo co jest na tablicy. Rozumiecie?
Na odpowiedź kiwnęli tylko głowami i wzięli się do roboty.
Draco szło dobrze, nie ma co się dziwić zawsze sobie dobrze radził, ale Crab i Goyle masakra. Ciągle musiałam mówić im co robić.
Gdy po następnych godzinach ciężkiej pracy w końcu skończyli wywary.
Podeszłam do Draco i mruknęłam cicho.
- Jestem z ciebie dumna Mistrzu Eliksirów. -zachichotałam i musnęłam policzek.
- 10 punktów dla Gryffindoru. -zawołał Snape.
- Crab.. Jak na pierwszą lekcje szło Ci słabo tak samo jak Tobie Goyle.. Ale wasze wywary są nawet, nawet.
Odwróciłam się do Snape i zawołałam.
- Panie profesorze! Skończyliśmy na dzisiaj.
- Jasne. A teraz wynocha, bo mam Was dość. - warknął i zajął się papierkową robotą.
Wszyscy wyszliśmy i skierowaliśmy się do Pokoju Wspólnego Slytherinu.
Crab i Goyle odrazu poszli do dormitorium.
Draco rozsiadł się w fotelu i przymknął oczy. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić.
- Granger, masz zamiar tak stać czy podjedziesz do mnie.. - powiedział ze zmęczeniem w głosie.
Wyrwało mi się krótkie"och" i już siedziałam skulona na kolanach na Draco a on mnie objął i bawił się moimi włosami. Jeździłam dłonią po jego torsie wyraźnie pokazując znudzenie. Usłyszałam ciche burczenie brzucha Draco.
Zachichotałam i mruknęłam.
- Chodź..
- Ale mi się nie chce.. Hermiono- wyjęczał ale posłusznie wstał i poszedł.
Złapałam go za rękę i skierowała się do kuchni.
Otworzyłam sekretne przejście i weszliśmy do kuchni.
- Gdzie my..
-Panna Hermiona! -zawołał skrzat.
- Witaj Zgredku, jak się masz? - zapytałam i uklękłam aby przytulić małego skrzata.
-Dziękuję panienko, bardzo dobrze, a ty? Harry i Ron są w Hogwarcie? A co on tu robi? Co wogule tu robicie? -zapytał zielonooki przyjaciel.
- Również dobrze. Nie jestem tutaj tylko z Draco oraz dwoma Ślizgonami.  Snape kazał mi udzielać korepetycje. -wytłumaczyła.
- Hermiono.. - zaczął Draco.
- Czekaj chwileczkę. -powiedziała i uśmiechnęła się.
- Zgredku mam do ciebie wielką prośbę. Mógłbyś nam zrobić kanapki i herbatę oraz mógłbyś zapakować kanapki i herbatę dla przyjaciół Draco? - poprosiłam Zgredka.
- Oczywiście panienko. -powiedział i zaczął przygotowywać jedzenie.
- Dziękuję Hermiono- powiedział i pocałował ją namiętnie.
-Proszę- powiedział mały przyjaciel.
- Och dziękuję przyjacielu. -powiedziałam i pocałowałam Zgredka w policzek.
Skrzat się zaczerwienił i mruknął coś pod nosem.
- To my pójdziemy, wpadniemy na śniadanie. -powiedziała i uśmiechnęła. Znacząco szturchnęła Draco.
- Ach.. Ja również dziękuję za kolacje. - powiedział z trudnością.
- Nie ma za co paniczu Malfoy. - powiedział Zgredek.
- To my idziemy, dobranoc. -powiedziała i wraz z Draco weszli na korytarz.
- Dziękuję Hermiono. -powiedział i musnął mnie przelotnie w policzek.
- Nie gadaj tyle i jedz. -zaśmiałam się i zaczęłam jeść kanapki.
Draco zrobił to samo i całą drogę jedliśmy kanapki i piliśmy herbatę.
Gdy weszliśmy do salonu odrazu krzyknęłam.
- Chłopaki! Mamy dla Was niespodziankę! -zawołałam i czekałam aż do nas przyjdą.
- Czego.. - wysapali.
-Kolacja. - powiedziałam i wraz z Draco wyszczerzyliśmy się.
- Nie no jesteście świetni!- powiedzial Goyle, a Crab podszedł do mnie i przytulił. Wzięli kolacje i zniknęli na schodach.
- Draco.. ? - zaczęłam.
- Tak, możesz u mnie spać. -powiedział i uśmiechnął się niemrawo.
- Jesteś super!  Zaraz wracam! -zawołałam i zniknęłam za drzwiami.
Biegłam w stronę wierzy Gryffindoru. W dormitorium wzięłam szybki prysznic. Włosy związałam w koka. Do torby włożyłam koszulkę i krótkie spodenki oraz ciuchy na jutro.
-------
W tym samym czasie
------
Widziałem jak Hermiona szczęśliwa wybiegła. Nie chciałem jej ranić, naprawdę ją polubiłem, chyba... Się zakochałem.
Nie no co ty Draco! Pomyśl! Jesteś z nią tylko dla Snape'a! Ale z drugiej strony.. Po tych sześciu latach strasznie wyładniała.. Nie była już dzieckiem, tylko piękna kobietą. Tak.. To sobie narobiłem kłopotów.. 
Siedziałem tak i myślałem, zorientowałem się, że Hermiona wróciła dopiero gdy usiadła mi na kolanach i pocałowała czule.
--------
Wróciłam do Draco, wyglądał na zmartwionego. Chyba mnie nie zauważył więc usiadłam mu na kolanach i pocałowałam.
- Chodź, idziesz spać jesteś strasznie zmęczony.
- Dobrze. - powiedział i wziął mnie na ręce jak pan młody pannę młodą wnoszącą do nowego domu.
Gdy się zorientowałam leżałam już na łóżku Draco.
- Zaraz wracam - mruknął i zniknął w toalecie.
Wzięłam ciuchy i weszłam cicho do łazienki w której był Draco.
Nic nie powiedział ale widziałam, że przyglądał mi się w lustrze.
Specjalnie powoli zdejmowałam koszulkę i spodnie. Widziałam, że mój widok sprawia mu przyjemność i zarumieniłam się. Ubrałam koszulkę i spodenki. Podeszłam do niego i zaczęłam myć zęby.
Draco miał całe niebieskie usta od pasty tak samo jak ja. Spojrzał na mnie,  przybliżył się i pocałował mnie. Spowodowało to, że obydwoje byliśmy cali brudni od pasty. Zaczęliśmy się śmiać. Umyliśmy twarze i chlapaliśmy się wodą. W końcu spakowałam rzeczy do torby i wyszłam. Bezceremonialnie wpakowałam się pod kołdrę i udawałam, że chrapię.
Draco zaczął się śmiać.
Wszedł do łóżka i przytulił się do mnie.
- Kocham cię- szepnęłam i pocałowałam go.
Chciał więcej ale delikatnie się odsunęłam. Położyłam się na jego torsie.
- Dobranoc- szepnęłam.
- Dobranoc- szepnął i pocałował mnie w czubek głowy.
Szybko zasnęłam.
Rano obudziły mnie głośne wrzaski profesor...

1 komentarz:

  1. Świetny rozdział, ale chcę więcej Sevcia ♥ Czekam na nexta z niecierpliwością! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń