niedziela, 27 grudnia 2015

♦ Rozdział 23 ♦

-Cześć chłopcy. - przywitałam się uśmiechnięta.
- Cześć Hermiona.- odpowiedzieli.
- Gdzie byłaś? - Ron zapytał dociekliwie.
- Pomagałam profesorowi Snape'owi.- odpowiedziałam zgodnie z instrukcją Severusa.
- W czym?- nie ustępował.
- Ron, nie interesuj się tak.- warknęłam.
- Jasne. - burknął obrażony.
Pokiwałam zdegustowana głową i zaczęłam słuchać profesora Binsa, prawie. Pewna myśl nie dawała mi spokoju.
Uśmiechnięty Snape. Jak przyszedł po mnie, uśmiechnął się. Co prawda na krótką chwilę, ale jednak. Gdybym go.. Hmm.. Jakby to nazwać... Nie lubiła? Tak, narazie tak.
Miałabym koszmary.
- Panno Granger. - usłyszałam głos profesora skierowany do mnie.
- Tak, panie profesorze? - zapytałam.
- Dostałem wiadomość, że podczas przerwy masz stawić się u dyrektora.- poinformował mnie.
- Dobrze, dziękuję panie profesorze. - powiedziałam.
Poczułam na sobie wzrok innych.
"Co jest?" Harry podał mi liścik.
Wzruszałam ramionami.
Resztę lekcji spędziłam na rozmyślaniu.
Po zakończonej lekcji ruszyłam prosto na piętro w którym znajdował się gabinet dyrektora.
- Dzień dobry, profesorze.- przywitałam się.
- Witaj, Hermiono.- uśmiechnął się ciepło.
Odwzajemniłam go i rozjarzałam się po gabinecie.
- Dzień dobry, profesorze Snape.- powiedziałam, gdy zobaczyłam go patrzącego przez szybę.
- Dzień dobry, Granger. - prychnął.
Cały profesorek.
- W jakiej sprawie pan mnie wezwał? - zapytałam.
- Słyszałem o waszej pracy dla Zakonu. Na czym to polegało? - zapytał poważnie.
- Ee.. A więc, nasza praca polegała.. Na.. Ee...- próbowałam coś wyjąkać.  Spojrzałam na Severusa z prośbą o ratunek. Ten jednak chłodno stał plecami do mnie.
- Więc, ee.. Pracowaliśmy nad recepturą... Eee..  Eliksiru.. Aby podwoić siłę naszych walczących... Coś na podobę soku z Gumijagód w bajce o Gumisiach.- wymyśliłam na poczekaniu.
- Pf.. - prychnął Snape. - Na nic lepszego cię nie stać? - fuknął.
- Nie bądź dla niej taki nie miły.- zganił go profesor.
- Przyzwyczaiłam się.- powiedziałam beznamiętnie.
Usłyszałam śmiech profesora.
Byłam zdezorientowana. Nie wiedziałam o co mu chodzi.
- Nie rozumiem, pana. - powiedziałam.
- Albusie, powiedz co chciałeś. Mam dość tej maskarady. - syknął.
- Oczywiście Severusie, nie denerwuj się tak.- powiedział spokojnie.
Patrzyłam to na jednego, to na drugiego. Nie miałam pojęcia o co w tym wszystkim chodzi.
- Dyrektorze, mógłby pan powiedzieć w czym rzecz? Za 10 minut zaczyna się lekcja. Chciałabym się jeszcze na nią przygotować.- poinformowałam.
- Hermiono, wiem, że nie przygotowywaliście żadnego eliksiru. Poprostu zasnęłaś na fotelu , u profesora. A ten, jak na prawdziwego partnera nie obudził cię.- powiedział uśmiechnięty.
- Ale.. Skąd.. Profesor wie?- zapytałam zdziwiona.
Co jak co, ale tego to się nie spodziewałam.
- Obraz mego pradziada mu powiedział. Mówiłem Dumbledore'owi, że ten portret to bezsensowny pomysł. - prychnął.
- Dokładnie. A teraz kilka zasad.
Hermiono, nikomu nie wolno ci powiedzieć.
- A w tym jest problem..- przerwałam.
- Błagam, niech to nie będą pieski.- powiedział zirytowany Snape.
- Nie, to nie Harry, ani Ron. Tylko Ginny.- powiedziałam.
- Dobrze, będę dawał jej lekcje oklumencji. - powiedział spokojnie.
- Macie być ostrożni, Voldemort może wasz związek.- dodał.
- Dobrze.- odpowiedziałam.
- Mogę już iść na lekcję, panie profesorze?- zapytałam.
- Oczywiście, panienko.-powiedział i odwrócił się do profesora.
Uśmiechnęłam się i wyszłam.
Myślałam nad tym co się przed sekundą stało. Dyrektor szkoły od tak pozwolił na związek pomiędzy nauczycielem, a uczennicą! Byłam pewna, że mnie wydalą, a Severusa wyrzuci dyscyplinarnie...
Cóż, ten świat jest pełen zagadek.
- Witaj Ginny, jak się masz? - zapytałam przyjaciółki, gdy znalazłam ją na korytarzu.
- Cześć, Hermiono! - odpowiedziała z uśmiechem. - Wyśmienicie! - zaśmiała się.
- Co ty taka szczęśliwa? - zapytałam szczęśliwa. Radość mojej przyjaciółki często mi się udzielała.
- Nie zgadniesz! - uśmiechnęła się. Kiwnęła głową na znak, żeby skończyła.
- Idę na randkę z Blaisem, w przyszły weekend. Podczas wyjścia do Hogsmade. - powiedziała.
- Cieszę się! - pogratulowałam przyjaciółce.
- Muszę iść na Zielarstwo,  pogadamy później. - pożegnałam się z przyjaciółką i ruszyłam korytarzem po mój płaszcz. Dwie minuty przed rozpoczęciem zajęć byłam już przed szklarnią i zawzięcie dyskutowałam z Nevillem na temat nowych odkryć w dziedzinie botaniki.
- Witajcie uczniowie! - przywitała się z nami.
- Dzień dobry pani Sprout!- odpowiedzieliśmy.
- Dzisiaj jest jedno z najważniejszych wydarzeń związanych z tą rośliną.- zaczęła. Ustawiliśmy się na swoich stanowiskach.
- Właśnie dzisiejszego zimnego dnia, mija 100 lat od ostatniego zakwitnięcia Trzepotki.
Mamy ten zaszczyt oglądać taki cud naszej magicznej natury!- powiedziała.
Spojrzałam na Nevilla. Był bardzo podekscytowany. Przyglądał się roślinie, którą trzymała pani profesor.
Ślicznie się trzęsła. A jej zapach był zdumiewająco piękny. Pani widząc zbliżających się uczniów machnęła różdżką i na twarzy każdego młodego czarodzieja pojawiła się maseczka. Bardzo podobna do tych mugolskich.
- Czy ktoś potrafi powiedzieć, dlaczego musimy nosić maski?- zapytała.
Neville odpowiedział i Gryffindor zarobił 10 pkt.
Po południu poszłam do biblioteki.
Wypożyczyłam kilka książek. Wróciłam do swojej sypialni.
Zatopiłam się w lekturze.
---
W tym samym czasie.
Severus Snape
---
- Cholera jasna! - wrzasnąłem.
••••••
- Severusie! - nakrzyczałam na męża. - Tu są dzieci! - spojrzałam na niego jakby to było oczywiste, że nie można używać takich słów przy dzieciach.
- Mamo..- usłyszałam jęki mojego synka. - Wiemy, że są takie słowa. - powiedział i przewrócił oczami.
- Widzisz?- Severus poparł syna.
- Oh.. Dobrze, ale proszę cię o cenzurę.- powiedziałam.
Mój mąż zachichotał.
- Tatoo.. Co się stało dalej? - zapytała córeczka.
- Już mówię.- powiedział.
••••••
Szata Śmierciożercy, akurat teraz miała ochotę się podrzeć.
Klnąc pod nosem, naprawiłem ją kilkoma machnięciami różdżki.
Poszedłem do dyrektora i powiadomiłem go o spotkaniu z Voldemortem.
Wyszedłem poza mury Hogwartu i teleportowałem się do Malfoy Manor.
- Witaj Severusie. - przywitała się Narcyza.
- Witaj, czy wszyscy już przybyli? - zapytałem.
- Prawie. Jeszcze 3 i spotkanie ma się rozpocząć. - powiedziała. - Zaprowadzić cię? - zapytała.
- Nie. - odpowiedziałem. Zniknąłem w tajemnym przejściu i zająłem swoje miejsce kiwając od niechcenia do niektórych Śmierciożerców.
- Witajcie, moi drodzy. - powiedział Tom. Po usłyszeniu tego głosu nie jednemu z przybyłych przeszedł dreszcz.
- Mam Wam do przekazania ważną informację...-zaczął, ale nie dane mu było zakończyć.
--------
Przepraszam!
Wiem, że rozdziału nie było chyba przysłowiowy "ruski rok"..
Ale obiecuję, że teraz nie będę robiła, aż tak dużej przerwy! :-)
Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodobał. :-)
Nie sprawdzałam rozdziału, za błędy przepraszam...

niedziela, 22 listopada 2015

♦ Rozdział 22 ♦

-Cześć Ginny, idziemy na spacer? - zapytałam przyjaciółkę.
- Tak, z przyjemnością. - odpowiedziała.- Za 5 minut w salonie?- zapytała wychodząc.
Kiwnęłam głową i ruszyłam do sypialni. Z szafy wyciągnęłam mój zimowy płaszcz, szal w kolorach Gryffindoru oraz rękawiczki i czapkę. Ubrałam się, poprawiłam jeszcze roślinkę i zeszłam do salonu.
Czekając na Ginny, rozejrzałam się po salonie, ujrzałam harmonię i spokój. Uśmiechnęłam się ciepło i razem z Ginny poszłyśmy na dwór.
Była piękna zimowa pogoda, śnieg oplatał wszystko do okoła, a mróz przyjemnie szczypał w policzki.
-Mam ci coś ważnego do powiedzenia.- zaczęłam. Ginny spojrzała na mnie z ciekawością.
- Jestem z Severusem.- szepnęłam, przybliżając się do niej.
- Naprawdę? Gratulacje!- przyjaciółka zarzuciła mk ramiona na szyję. Nie byłam przygotowana na ten gest i obie wylądowaliśmy na śniegu.
-Przepraszam.- powiedziała Ginny, między salwami śmiechu.
- Herm, ale no.. Cieszę się.. że jesteście razem. Herm.. Ty go kochasz?- zapytała w końcu.
Zaskoczyła mnie, nie wiedziałam co powiedzieć.
Bąknęłam ciche " chyba tak " i zaczęłam mówić o roślince, którą dostałam.
- To takie słodkie! - westchnęła Ginny.
- Tak.. A co u ciebie i Blaise'a? - zapytałam.
- Dobrze, aż dziwne co nie? Zwykle taki Ślizgon miałby 3 minuty życia, a on? Szkoda liczyć! - zaśmiała się.
-Wracamy? - zapytałam, gdy zobaczyłam, że Ginny rozciera ręce.
- Jasne- odpowiedziała uśmiechnięta.
Gdy znalazłyśmy się w zamku, poprosiłam Zgredka o to, aby zrobił nam dwie gorące czekolady i zostawił je u mnie w pokoju. Nie mialem ochoty znów eksperymentować z przenośniami.
Obie rozeszliśmy się, aby się przebrać. Ubrałam się w bluzę Severusa i do tego czarne getry. Na stopy założyłam puchate skarpetki.
Rozsiadłam się z kubkiem i upiłam łyk, czekając na rudowłosą.
Po kilku minutach przyszła. Dosiadła się do mnie i również zaczęła pić.
-Pyszne..- zamruczała.
- Zgadza się.- odpowiedziałam.
Następną godzinę przegadałyśmy.
- O Merlinie! 17.55! - powiedziałam najadając buty.
- Zamkniesz pokój? - zapytałam wybiegając z pokoju.
W rekordowym tępie dotarłam do drzwi sali eliksirów. Zapukałam. Nie uzyskałam odzewu, więc zapukałam jeszcze raz. Nic. Uchyliłam drzwi i weszłam. Nikogo nie było. Postanowiłam poczekać. Po około 10 minutach zaczęłam się nudzić i kapkę niepokoić. Pochodziłam trochę, posprzątałam biurko i wytarłam kurze. Wiedziałam, że coś jest nie tak. Podeszłam do drzwi, gdzie znajdują się jego prywatne komnaty. Zapukałam. Nie mogłam poprostu wejść. Na drzwi są założone zaklęcia zabezpieczające. W Historii Hogwartu tak czytałam.
- Czego? - usłyszałam warknięcie ze strony. Automatycznie odsunęłam się, bo to był głos Snape'a Śmierciożercy.
- Przepraszam- powiedział zdziwiony moim widokiem.- Co cię tu sprowadza? - zapytał.
- Mam szlaban. - powiedziałam.
- Mam dużo pracy. Jeśli chcesz możesz ze mną posiedzieć.
- Chętnie.- odpowiedziałam i weszłam za nim. Wiedziałam gdzie mniej więcej wszystko się znajduje, więc nie zajmowałam mu czasu.
Severus usiadł przy swoim biurku. Ja przeszłam do pokoju obok. Rozejrzałam się i zauważyłam otwartą książkę. Wzięłam ją.
- Wow- szepnęłam.  To była jedna z najstarszych ksiąg o Eliksirach. Co prawda, nie wyglądała na taką. Dzięki zaklęciom. Odłożyłam ją delikatnie.
- Severusie?- zapytałam.- Mogłabym ci na sekundę przeszkodzić?- zapytałam. Po kiwnięciu głową (co prawda nie chętnym, ale jednak) kontynuowałam.
- Zauważyłam u ciebie książkę.. Czy mogłabym ją poczytać?- zapytałam.
- Tak. - powiedział.- Tylko na nią uważaj. Wierząc innym powinnaś wiedzieć jak drogocenna jest.- powiedział swym profesorskim tonem, z nutą sarkazmu.
- Oczywiście, dziękuję.- odpowiedziałam spokojnie. Swoją drogą do jego pleców i wyszłam. Sama często tak robiłam, gdy miałam przydzielone zadanie od Zakonu.
Rozsiadłam się wygodnie i wczytałam się w lekturę. Nie wiadomo kiedy a znalazłam się w objęciach Morfeusza.
Obudziłam się ok. 9. Zdziwiona tak dobrym snem wybiegłam z łóżka. Gdy się ocknęłam, że nie jestem w swojej sypialni. Zwolniłam. Nie mogłam wybiec z pokojów prywatnych Severusa.
Gdy weszłam do salonu na stoliku czekało na mnie śniadanie. Usiadłam w fotelu i czytając liścik zaczęłam jeść.
Hermiono!
Nie śpiesz się. Nauczyciele wiedzą, że się spóźnisz. Jakby się pytali powiedz, że pomagałaś mi w pewnym zdaniu dla Zakonu.
Smacznego śniadania!
SS
PS. Gdy skończysz czytać liścik dzięki magii dowiem się, że wstałaś. W czasie przerwy przyjdę po ciebie.
Uśmiechnęłam się pod nosem.
Skonczylam śniadanie i weszłam do łazienki. Zobaczyłam w niej szatę z godłem Gryffindoru. Przemyłam twarz i narzuciłam szatę na ubrania.
Usiadłam w fotelu czekając na mojego partnera.

czwartek, 12 listopada 2015

♦ Rozdział 21 ♦

Zapukałam do drzwi.
- Proszę.- usłyszałam i weszłam.
- Dobry wieczór, profesorze.- uśmiechnęłam się.
- Dobry wieczór. - odpowiedział bezbarwnie. Machnął różdżką, a na tablicy pojawił się przepis na eliksir.
- Będziesz tu siedzieć, aż eliksir będzie można używać.- powiedział i nawet nie podniósł wzroku znad zwojów pergaminu.
- Dobrze.- odpowiedziałam i zabrałam się za eliksir.
Kroiłam, mieszałam, wyciskałam.. Nigdy nie spotkałam się z tak zawiłym przepisem. Nie było go w książkach. Byłam ciekawa co to za wywar, ale bałam się zapytać.
Jeszcze kropla smoczej krwi i mam pół godziny odpoczynku.
- Profesorze? - zapytałam.
- Tak?- zapytał " na odczepne".
- Chciałabym z panem porozmawiać... Chodzi mi o bal.. To co pan mi wtedy.. Powiedział?- ostatnie słowo zabrzmiało jak pytanie, ale nie przejmowałam się tym.
- Co związku z tym?- zapytał, gdy w  końcu oderwał się od czyjejś pracy.
- To co mi pan powiedział, to prawda?- zapytałam.
- Jak myślisz?- zapytał i wbił we mnie swój wzrok.
- Nie wiem.. Znam profesora tylko z zewnątrz.. Tylko to co pan mówi i jak pan się zachowuje. Nic więcej nie wiem. Ale jeśli to, co pan mi powiedział to prawda.. Chcę dowiedzieć się jaki pan jest.- powiedziałam i oparłam się o ławkę stojącą za mną.
- Więc życzę miłego poznawania mojego charakteru,... Hermiono.- powiedział.
- Dziękuję...- powiedziałam i nie wiedziałam jak to skończyć.
- Severusie.- dokończył za mnie.
- Severusie.- powtórzyłam i uśmiechnęłam się.
Nie wiedziałam co dalej mówić, więc zajęłam się kończeniem eliksiru.
Po następnej godzinie skończyłam.
- Uff..- westchnęłam. - Skończyłam, profesorze.- powiedziałam machinalnie.
Nie zareagował.
- Severusie? - zapytałam.
- Tak?- zapytał.
- Skończyłam eliksir.- powiedziałam.
Wstał i podszedł do mojego kociołka. Nabrał i dolał do małego krzaczka stojącego w pobliżu. Roślinka miała kształt lwa, a wokół jego korpusu zawinięty był wąż.
Zmieniła barwę na zielony i czerwony.
- Dla ciebie.- powiedział podając mi.
Stałam oszołomiona. On zajął się przelewaniem.
- To koniec na dziś.- powiedział i zaczął chować flakoniki z eliksirem.
Podeszłam do drzwi.
- Dziękuję, dobranoc.- pożegnałam się.
- Dobranoc.- odpowiedział.
Wróciłam do swojego pokoju.
-  Jutro pogadam z Ginny.- pomyślałam i zabrałam się za wieczorną toaletę. Przed snem przeczytałam jeszcze książkę i poszłam spać.
Obudziłam się 5 minut przed wyjściem na śniadanie.
Zerwałam się z łóżka i pobiegłam do toalety. Umyłam się i ubrałam w szkolne szaty.
Zbiegłam po schodach i złapałam chłopaków.
- Hej!- zawołałam.
- Cześć, gdzie Ginny? - zapytałam.
- Poszła już na śniadanie.- Harry wzruszył ramionami.
- Oh.. Jasne.-  odpowiedziałam.
Ruszyliśmy na posiłek.
- Cześć, Neville!- przywitałam się z przyjacielem.
- Cześć Hermiono! Jak się masz? - zapytał.
- Dobrze, dziękuję. A jak z Luną?- zapytałam smarując sobie tosty.
- Jesteśmy razem.- powiedział i uśmiechnął się szeroko.
- Ooo! Gratulacje!- powiedziałam i przytuliłam się do niego.
- Dziękuję.- odpowiedział. Odwróciłam się do stołu Luny i szepnęłam"Gratulację". Na szczęście zrozumiała. Uśmiechnęła się i pomachała. Zrobiłam to samo i zaczęłam jeść tost.
Poczułam kopnięcie w stopę. Spojrzałam na winowajcę, a raczej... Winowajczynię.
- Ginny. Co jest? - szepnęłam i nachyliłam się do niej.
- Musimy pogadać. - powiedziała. - o twoim adoratorze. - dodała.
Kiwnęłam głową. Spojrzałam na stół  profesorów. Siedział tam. Dostojny i straszny zarazem. Severus Snape. MÓJ Severus Snape.
Spojrzał na mnie.  Uśmiechnęłam się delikatnie. Nie jestem pewna ale na jego ustach, chyba też pojawił się uśmiech.
Odwrócił wzrok i zaczął rozmawiać z profesor McGonagall, znaczy bardziej się kłócili. Uśmiechnęłam się pod nosem i dokończyłam śniadanie. Razem z chłopakami poszliśmy na Zielarstwo z Krukonami.A Ginny na Obronę Przed Czarną Magią.
Postanowiłyśmy porozmawiać po obiedzie.
Na zielarstwie mówiliśmy o Diabelskich Sidłach.
Proste jak bułka z masłem. Razem z Nevillem zdobyliśmy 50 pkt dla Gryffonów.
Reszta lekcji minęła bez większych zakłóceń.
Postanowiłam wybrać się z Ginny na spacer i obgadać sprawę z Severusem

niedziela, 1 listopada 2015

♦ Rozdzial 20 ♦

Podeszłam do niego bliżej i syknęłam:
- Co ty tu robisz?
- Ee.. Miałam ochotę przyjść i spotkać się ze... "znajomymi".- odpowiedział.
- Blaise, zrób wszystko żeby nie zniszczył tego dnia, dobrze?- zapytałam przyjaciela.
- Jasne Herm. Wchodzimy? Z przyjemnością poznam twoich przyjaciół. - powiedział i spojrzał na przybyłych ze mną gości.
- Jasne.- odpowiedziałam i wytłumaczyłam im mają zrobić.
Wspólnie przeszliśmy pod ścianą Pokoju Życzeń.
Ukazał się przed nami duży pokój z fotelami, kanapami, pufami, kominkiem itp. Idealny na spotkanie grupki znajomych.
Rozsiedliśmy się wygodnie i przedstawiłam im Blaise'a oraz Draco.
- Jak podobał Wam się bal? - zapytałam zaciekawiona.
- Był świetny! Postaraliście się, nie ma co!- pochwalili nas.
- W końcu to my organizowaliśmy. - odpowiedziałam"skromnie".
- Hah! - zaśmialiśmy się.
Po chwili ciszy, złapałam poduszkę,  która leżała pod moją ręką i rzuciłam w Edwarda.
Ten spojrzał na mnie wzrokiem, którym bazyliszek by nie gardził i rzucił we mnie. Ja zwinnie wygięłam się do tyłu. W wyniku czego leżałam na kolanach Draco, z poduszką na buzi, która odbiła się od niego.
Blondyn złapał poduszkę i rzucił w Edwarda. A mi pomógł się podnieść.
Zaczęła się wojna na poduszki.
Rzucaliśmy się, biegaliśmy i śmieliśmy. Raj na ziemi.
Zmęczeni, zawrzeliśmy rozejm i zjedliśmy przygotowane jedzenie.
- Jak nazywa się ta czarnowłosa Chinka? Azjatka? Chyba jest z Rovemclawu.- zapytał Diamen.
- Ravenclawu. - poprawiłam go. - Pewnie mówisz o Cho Chang.
- Aha.. Dobrze..- zamyślił się. Popatrzeliśmy na niego badawczym wzrokiem, a potem zajęliśmy się sobą.
- Harry! Zagramy w butelkę?- zapytałam go, bo jako jedyny wiedział na czym rzecz polega.
- Jasne.- odpowiedział.
Wytłumaczyliśmy reszcie na czym to polega.
Pierwsza kręciłam ja.
- Diamen, prawda czy wyzwanie?- zapytałam.
- Prawda. - odpowiedział.
-Czy spodobała ci się Cho Chang?- zapytałam zaciekawiona.
- Tak.- odpowiedział i zakręcił butelką.
- Draco, co łączy cię z Hermioną? - zapytał. Ten spojrzał na mnie i odpowiedział:
- Jedna szkoła, były związek, przyjaciel, znajomość.- odpowiedział i zakręcił.
Wypadło na mnie.
- Prawda czy wyzwanie?- zapytał i przez ułamek sekundy zauważyłam iskierkę w jego oku.
- Wyzwanie.- odpowiedziałam.
- Hm..- zamyślił się. Na jego ustach zabłysnął iście Ślizgoński uśmiech.
- Musisz wyznać miłość Snape'owi. - powiedział, a ja spojrzałam na niego zdziwiona. - Przy nas.- dodał, a ja spojrzałam na znajomych.
Przemyślałam szybko co zrobię.
- Dobrze. Idziemy teraz? Chcę mieć to z głowy.- powiedziałam i ruszyłam do wyjścia.
- Idziecie?- zapytałam i wyszłam na korytarz.
Z zakrętu na moje [nie] szczęście wychodził Snape.
- Dzień Dobry, profesorze. - przywitałam się i uśmiechnęłam słodko.
- Dzień dobry. Czego?- zapytał.
- Chciałabym z panem porozmawiać.. Zmieniło się coś względem pana.. Uczucia... Wiesz o co mi chodzi, prawda?- mówię.
- Granger. 10 punktów dla Gryffindoru. To samo tyczy się panny Weasley, Pottera oraz Weasleya.- warknął i odszedł.
Odwróciłam się do przyjaciół i uśmiechnęłam się szeroko.
- Hermiona, nie wierzyłam, że to zrobisz! - powiedziała przyjaciółka.
- Jest już ok. 15.30, a na 16.00 umówiłem się z Izabellą. Do zobaczenia! - pożegnał się i odszedł.
Nachyliłam się do chłopaków i szepnęłam.
- Poti się zakochał.- wybuchliśmy śmiechem.
Przed wejściem okazało się, że Diamen chcę porozmawiać z Cho,a Ginny i Blaise też już pójdą.
Zostałam z Edwardem i Draco.
- Muszę iść do biblioteki. Idziecie ze mną?- zapytałam. Ci tylko westchnęli i ruszyli za mną.
Rozwinęła się miedzy nimi luźna rozmowa na temat najbliższego meczu.
Zbytnio się nie zainteresowałam, więc zaczęłam myśleć o tym, jak rozwinie się sytuacja związana ze Snape'em. Rozważyłam wszystkie "za" i "przeciw". Chciałabym pracować w Hogwarcie. Dyrektor rozważał ofertę pracy na stanowisku nauczyciele Mugoloznastwa, bądź asystentki profesora Snape'a. Byłabym "koleżanką po fachu", więc moglibyśmy się związać. Jednak czy wytrzymałabym jego zgryzotę... Egoizm..? Gryffonka i Opiekun Slytherinu. Niezłe połączenie.
- Hermiona.- poczułam stuknięcie w ramię.
- Co?- zapytałam nie zbyt mądrze.
- Chciałaś książkę. - przypomniał mi Edward.
- No tak.!- klapnęłam się w czoło i zniknęłam miedzy półkami, aby wziąć książkę.
Podeszłam do bibliotekarki i wypożyczyłam ją.
- Wiecie co, głowa mnie boli. Pójdę się położyć. Nie będę psuła wam reszty dnia. Do zobaczenia.- pożegnałam się.
- Pa.- opowiedzieli i każdy ruszył w inną stronę.
Resztę dnia spędziłam na rozmyślaniu o Snape'ie. Co dziwne, zwykle martwiłam się o to, czy moja praca domowa będzie odpowiednia.
Przed ostatnim mrugnięciem tego dnia, wiedziałam co chce powiedzieć Snape'owi.

poniedziałek, 19 października 2015

♦ Rozdział 19 cz.2 ♦

- Mogę prosić o taniec?- usłyszałam niski głos za swoimi plecami. Odwróciłam się spokojnie, bo wiedziałam kto to.
- To chyba będzie niestosowne, jestem pana uczennicą.- powiedziałam, delikatnie nachylając się w jego stronę.
- Nikt nawet nie zauważy. - powiedział pewny siebie.
Spojrzałam szybko na przyjaciółkę i podałam dłoń nauczycielowi.
Gdy poszliśmy na parkiet rozejrzałam się subtelnie za przyjaciółką. Ta rozglądała się nerwowo. Zdziwiło mnie to.
- Piękna suknia.. Jakie to zaklęcie?- zapytał.
- Dziękuję, jest to jedno z zaklęć "artystycznych".- powiedziałam wymijająco.
- Muszę ci coś.. - zaczął.- Przekazać.-
- Co takiego?- zapytałam zaciekawiona.
- Od pewnego czasu.. Coś się zmieniło względem ciebie... - zaczął. A ja w myślach prosiłam, aby to nie była prawda. Był przystojny, odpowiedzialny.. "Dobra partia na męża" jak to niektórzy mówią, ale dla kobiety przynajmniej po 20.
- Pewnie domyślasz się co to może być.- powiedział coraz bardziej spięty.
Kiwnęłam delikatnie głową.
- Tak Hermiono Granger. Kocham cię.- powiedział i zanim zdążyłam coś powiedzieć pocałował mnie delikatnie i odszedł.
Stałam z boku parkietu jak wryta. Co miałam zrobić? On mnie kocha? O Merlinie... - myślałam tak i stałam tak jak mnie zostawił.
- Hermiona! Tu jesteś! Wszędzie cie szukaliśmy! - zawołała ruda a za nią szedł Blaise.
- Mnie? Ja przecież cały czas... - zaczęłam a potem przypomniałam sobie, że rozglądała się za kimś. Wtedy byłam ze Snape'em.
- Nie potrzebnie się martwiłaś.- powiedziałam i uśmiechnęłam się do przyjaciół.
- Idę poszukać Harry'ego. Prawie w ogóle nie miałam dla niego czasu.- pożegnałam się i ruszyłam w stronę stolików.
- Jak się bawisz?- zapytałam, gdy go znalazłam.
- Świetnie, a ty?- zapytał.
- Też. - odpowiedziałam i nalałam sobie "soku dyniowego".
- Widziałeś Snape'a?- zagadnęłam.
- Na szczęście nie. - odpowiedział.
- Widzisz tamtą dziewczynę? - zapytałam pokazując prawie niewidocznie na słodką blondynkę.
- Tak, co z nią?- zapytał widocznie zaciekawiony.
- Podobasz się jej.
- Serio? - upewnił się.
- Serio. - odpowiedziałam. - Zagadaj do niej! - zaśmiałam się i popchałam go w jej stronę.
- Trzymaj kciuki.- powiedział i oddalił się.
•••••••••••••
Następny dzień był wolny. Postanowiłam spędzić go wraz z moimi znajomymi z Durmstrangu. Stęskniłam się za nimi..
- Cześć chłopaki! - przywitałam się z nimi.
- Cześć Hermiona!- przywitali się ze mną.
- To Ginny. Moja najlepsza przyjaciółka.- przedstawiłam rudowłosą. Uściskałam jeszcze raz moich przyjaciół i w tym samym czasie usłyszałam chrząknięcie za plecami.
- O Merlinie.. - szepnęłam i puściłam ich.
- Tak, profesorze? - zapytałam.
- Hm.. Niech pomyśle.. Zakłócanie porządku.. Obściskiwanie się z..- tu zrobił przerwę i spojrzał na Damiena i Edwarda z obrzydzeniem.
- chłopcami. Hm.. Tydzień szlabanu. Zaczynasz od jutra, punkt 18.00 u mnie w gabinecie.- powiedział z cynizmem i odwrócił się.
- Dobrze i tak miałam z profesorem porozmawiać. - powiedziałam i poszłam z przyjaciółmi do Pokoju Życzeń. Tam czekał na nas Blaise, Harry i...

piątek, 16 października 2015

♦ Rozdział 19 cz. 1 ♦

Z satysfakcją przemierzałyśmy korytarze. Każda osoba wzrok kierowała na nas.
Ze słodkimi uśmiechami powitałyśmy naszych partnerów, którzy otworzyli szeroko usta.
- Witaj Harry. Cześć Blaise. - cmoknęłam każdego na powitanie, to samo zrobiła moja ruda przyjaciółka.
- Jesteście... Jesteście...- zaczął Harry.
- Piękne! - dokończył Blaise.
- I słodkie.- dodał głos pewnego blondyna.
- Dziękujemy.- powiedziałam.- Czy coś się stało?- zapytałam.
- Ja w sprawie tańca na rozpoczęcie balu.- powiedział.
- Co? O Merlinie! Zapomniałam..-
- Już idę..- szepnęłam. - Spotkamy się w Wielkiej Sali.- pożegnałam się i ruszyłam razem z Draco.
- Denerwujesz się? - zapytał.
- Nie, to moje drugie rozpoczęcie. - powiedziałam uśmiechając się delikatnie.
- No tak, Wiktor..- powiedział jakby do siebie.
- Witaj Hermiono! - przywitał się ze mną chłopak. Był uderzający do Kruma.
- Och!- wyrwało mi się.- Znaczy, witaj. Znamy się?
- No wiesz, jestem kuzynem Wiktora-Kacper.- przedstawił się.
- Już wiem, Wiktor dużo o tobie opowiadał.- uśmiechnęłam się pogodnie.
- Chciałbym co podarować ta bransoletę. - zaczął-
- Nie..- szepnęłam i spojrzałam na niego. - Prawie mnie nie znasz. Nie mogę tego przyjąć.- powiedziałam i schowałam dłonie w kurtynę kryształków lodu i płatków śniegu.-
- To nie ode mnie gąsko, tylko od Wiktora. - wytłumaczył.- To bransoleta jego babci, musi podarować ją komuś ważnemu, więc jestem i ja.- powiedział i zaczął "wyciągać" moją rękę z sukni.
- Nie mogę. Podziękuj mu bardzo ode mnie i pozdrów go. - powiedziałam i odeszłam pospiesznie wraz z Draco.
- Chcę poznać odpowiedź?- zapytał blondwłosy.
- Nie. - powiedziałam i ustawiłam się z nim przed wejściem wraz z innymi przedstawicielami.
Weszliśmy na Wielką Salę. Ustawiliśmy się i zaczęliśmy tańczyć.*
Nie dało się nie zauważyć, że każdy wzrok był skierowany na Draco i mnie.
Pewnie ze względu na moją sukienkę jak i na to, że Hermiona Granger tańczy ze swoim byłym chłopakiem Draco Malfoy'em.
- Dziękuję za tanieć, Hermiono.- podziękował blondyn.
- Ja również.- odpowiedziałam i skierowałam się w stronę Harry'ego.
- Mogę prosić o taniec?- zapytał jakiś chłopak wyglądał na 4-5 klasę. Nie chciałam mu psuć wieczoru, więc zgodziłam się.
- Jak masz na imię?- zapytałam.
- Conor, a ty jesteś Hermiona.- powiedział uśmiechnięty.
- Tak, nie jesteś z Hogwartu, prawda? -
- Teraz już tak. Wcześniej chodziłem do Durmstrangu, ale kiedy  się przeprowadziliśmy do Londynu rodzice wolą, abym chodził tutaj.- wytłumaczył mi, na co ja odpowiedziałam uśmiechem.
Po skończonym tańcu, wróciłam do mojego partnera.
- Tutaj jesteś! - zawołał mój widok przyjaciel.
- Witaj, Harry.- odpowiedziałam.
- Pięknie wyglądasz.-
- Dziękuję.
Podczas, gdy rozmawialiśmy i piliśmy poncz. Podszedł do mnie Kacper.
- Cześć Harry, witaj znów Hermiono.- przywitał się.
- Siemka Kacper.- przywitałam się i w myślach prosiłam, aby nie podjął z powrotem tematu Wiktora.
- Harry, to Kacper- kuzyn Wiktora Kruma. Kacper ty z pewnością znasz Harry'ego.- zapoznałam ich.
- Miło mi cię poznać.- powiedział mój partner podając dłoń Mniejszej kopi Wiktora.
- Mogę porwać twoją partnerkę na parę minut?- zapytał się brązowooki.
- Jeśli musisz.- powiedział Harry i podał mu moją dłoń uśmiechnął się.
Poszliśmy zatańczyć. Kacper znów próbował mnie namówić, abym przyjęła jego bransoletkę.

wtorek, 6 października 2015

♦ Rozdział 18 ♦

Ubrałem się w czarną szatę Śmierciożercy. I wyszedłem poza teren szkoły, aby móc się przeteleportować się do Malfoy Manor.
Poczułem szarpnięcie koło pępka i znajdowałem się przed drzwiami frontowymi.
Otworzył mi skrzat. Przeszedłem obok niego obojętnie i skierowałem się do tajemnego przejścia. Wszyscy siedzieli i cicho rozmawiali.
- Witaj Lucjuszu, jak minęły wakacje?- zapytałem z udawaną ciekawością.
- Dobrze wiem, Severusie, że cię to nie obchodzi. - burknął. Ale dziękuję dobrze, jeśli Czarny Pan nie da nam żadnego zadania wrócimy.- odpowiedział.
W ten drzwi się otworzyły. Wszedł Czarny Pan. Wszyscy zamilkli, wstali i pokłonili się nisko.
-Witajcie kochani!- przywitał się z tym przeraźliwie słodkim głosem potwora.
- Dobry wieczór, mój panie.- odpowiedzieliśmy.
- Usiądźcie.- rozkazał i przywołał Nagini, która wspięła się po moim krześle i prześlizgała się do Lorda Voldemorta.
- Severusie,domyślasz się dlaczego Was przywołałem.- a jego głos przypominał syczenie.
- Tak, Panie. Stanowczo odradzam najbliższe miesiące. Do  Hogwartu przybywają goście z innych szkół.
Radzę wybrać wiosnę, gdy wszyscy będą szykować się do zadawania testów końcowych, mój Panie.- odpowiedziałem.
- Ah..- zamyślił się.- Nie na widzę zmieniać planów, Severusie. - powiedział z udawanym smutkiem.
- Możesz już iść. Dalej poradzimy sobie bez twojej obecności.- powiedział i wskazał mi drzwi.
- Oczywiście, Panie. - odpowiedziałem z ukłonem i wyszedłem z pokoju, przeteleportowałem się do Zakazanego Lasu i wróciłem do szkoły.
Skierowałem się do gabinetu Dumbledore'a. Wypowiedziałem durnowate hasło " życie jest piękne " i wszedłem.
- Wiosną planują atak. - powiedziałem i stanąłem pod oknem.
- Dobry wieczór Severusie, cukierka pudrowego?- zapytał ze stoickim spokojem co mnie zaczęło irytować.
- Nie. Dziękuję. - wycedziłem.
- Voldemort planuje atak na wiosnę. Podczas, gdy my zaczniemy przygotowywać do testów.- odpowiedziałem.
- Dobrze, powiadomię członków Zakonu i rozdzielę zadania. Ty narazie nie musisz nic robić. - powiedział.- Zajmij się swoim... Życiem towarzyskim.- zaproponował patrząc przez swoje okulary-połówki.
- Może.- odpowiedziałem i pomyślałem o Hermonie.
- Masz kogoś na oku?- zapytał się.
- Nie twój interes Albusie.- powiedziałem i wyszedłem z  jego gabinetu. Za plecami usłyszałem ciche " Severus się zakochał " i śmiech. Poszedłem do swojej  sypialni. I postanowiłem iść spać.
-----
Zaczęły się przygotowania do Święta Duchów. Jako prefekt zostałam zwolniona z odrabiania  lekcji, aby pomagać. Przy suficie latały świece. A na ziemi zostały poustawiane  ogromne dynie.
Wszytko wyglądało idealnie.
Razem z Ginny przygotowywałyśmy się do uroczystej kolacji.
- Zaraz wrócę! - zawołała wybiegając z mojego pokoju. Postanowiłam coś zrobić z moimi włosami. Po rozczesaniu ich, upięłam je w delikatny koczek.
- Jest piękny! - zapiszczała przyjaciółka, gdy wchodziła do pokoju.
- Tylko je upięłam.- westchnęłam z uśmiechem.
- Nie kok. Too..- powiedziała wskazując lewitujący naszyjnik koło mojego ramienia.
- Skąd on tu się wziął?- zapytałam.
- Nie wiem, ale jest piękny. - powiedziała i dotknęła go delikatnie. A ten opadł jej na dłoń.
http://www.kwarc.eu/images/old/naszyjniki/ns3-22.jpg
- Jest śliczny.- powiedziałam, gdy wzięłam ozdobę w dłonie.
- Wiesz, co? Coś mi to przypomina..- zaczęła się zastanawiać.- Gdzie trzymasz ten diadem co dostałaś od Snape'a?- zapytała.
- On nie był od Snape'a.- powiedziałam naburmuszona. Ginny spojrzała na mnie krytycznym wzrokiem.- W tamtej szafce.- machnęłam dłonią i zaczęłam ubierać sukienkę.- w tym roku każda dziewczyna miała ubrać czarną sukienkę, a chłopcy garnitury. Minister oraz ważne osobistości miały się pojawić, jakiś zjazd czy coś w tym rodzaju.
- Są niemal identyczne.- powiedziała trzymając w dłoniach podarunki.
- No, trzeba przyznać, ta osoba ma gust.- westchnęłam.
- Snape. Snape ma gust. - poprawiła mnie.
- Myśl sobie co chcesz.- westchnęłam i ubrałam naszyjnik, a diadem schowałam.
- Gotowa?-zapytałam.
- Gotowa.- obie poszłyśmy do Wielkiej Sali.
- Jest cudowna. - powiedziała Ginny, gdy przekroczyłyśmy próg.
- Wiem.- odszepnęłam i skierowałam się w kierunku przyjaciół.
- Cześć, chłopcy.- przywitałyśmy się.
- Cześć, dziewczyny.-  odpowiedzieli.
Profesor zaczął swoje przemówienie.
Po paru minutach nie wytrzymałam i szepnęłam do przyjaciólki:
- Czemu tyle osób się na mnie gapi? -
- Nie gapią się, a zerkają ukradkiem.- poprawiła mnie po raz setny tego dnia.
Spojrzałam na przyjaciółkę wzrokiem bazyliszka.
- Oj, Hermiona. Nie mam pojęcia dlaczego się na ciebie patrzą UCZNIOWIE. - zaakcentowała ostatnie słowo.
Machinalnie odwróciłam się w stronę stołu nauczycielskiego. Poczułam szczypnięcie w ramię, więc odwróciłam się do winowajcy mojego bólu.
- Ginny.- zganiłam ją.
- Nie patrz się tam. Nietoperz ciągle gapi się na twój naszyjnik z dziwnym zadowoleniem.- szepnęła.
- Jasne.- burknęłam i odwróciłam się do chłopców. W tym momencie cała sala zaczęła klaskać, więc i ja to zrobiłam. Zaczęła się uczta.
- Smacznego.- powiedziałam uśmiechnięta.
- Smacznego. - odpowiedzieli moi znajomi.
Reszta wieczoru minęła na jedzeniu i miłych pogawędkach.
Gdy wracaliśmy miałam wrażenie, że ktoś mi się przygląda, chociaż nie  wiedziałam kto to był.
Przed snem rozmyślałam o tych dziwnych sytuacjach w moim życiu.
***
Kilka tygodni później
***
- Nie mogę się do czekać!- zapiszczała ruda.
- Ja też nie. - odpowiedziałam czesząc włosy.
- Pomogę ci ubrać prezenty od tajemniczego wielbiciela.- powiedziała zabawnie poruszając brwiami.
- Och..- westchnęłam. - Jasne.-
Gdy w końcu się wyszykowałyśmy, wyglądaliśmy jak księżniczki.
Jako ostatnie opuściłyśmy wieże Gryffindoru.