niedziela, 22 listopada 2015

♦ Rozdział 22 ♦

-Cześć Ginny, idziemy na spacer? - zapytałam przyjaciółkę.
- Tak, z przyjemnością. - odpowiedziała.- Za 5 minut w salonie?- zapytała wychodząc.
Kiwnęłam głową i ruszyłam do sypialni. Z szafy wyciągnęłam mój zimowy płaszcz, szal w kolorach Gryffindoru oraz rękawiczki i czapkę. Ubrałam się, poprawiłam jeszcze roślinkę i zeszłam do salonu.
Czekając na Ginny, rozejrzałam się po salonie, ujrzałam harmonię i spokój. Uśmiechnęłam się ciepło i razem z Ginny poszłyśmy na dwór.
Była piękna zimowa pogoda, śnieg oplatał wszystko do okoła, a mróz przyjemnie szczypał w policzki.
-Mam ci coś ważnego do powiedzenia.- zaczęłam. Ginny spojrzała na mnie z ciekawością.
- Jestem z Severusem.- szepnęłam, przybliżając się do niej.
- Naprawdę? Gratulacje!- przyjaciółka zarzuciła mk ramiona na szyję. Nie byłam przygotowana na ten gest i obie wylądowaliśmy na śniegu.
-Przepraszam.- powiedziała Ginny, między salwami śmiechu.
- Herm, ale no.. Cieszę się.. że jesteście razem. Herm.. Ty go kochasz?- zapytała w końcu.
Zaskoczyła mnie, nie wiedziałam co powiedzieć.
Bąknęłam ciche " chyba tak " i zaczęłam mówić o roślince, którą dostałam.
- To takie słodkie! - westchnęła Ginny.
- Tak.. A co u ciebie i Blaise'a? - zapytałam.
- Dobrze, aż dziwne co nie? Zwykle taki Ślizgon miałby 3 minuty życia, a on? Szkoda liczyć! - zaśmiała się.
-Wracamy? - zapytałam, gdy zobaczyłam, że Ginny rozciera ręce.
- Jasne- odpowiedziała uśmiechnięta.
Gdy znalazłyśmy się w zamku, poprosiłam Zgredka o to, aby zrobił nam dwie gorące czekolady i zostawił je u mnie w pokoju. Nie mialem ochoty znów eksperymentować z przenośniami.
Obie rozeszliśmy się, aby się przebrać. Ubrałam się w bluzę Severusa i do tego czarne getry. Na stopy założyłam puchate skarpetki.
Rozsiadłam się z kubkiem i upiłam łyk, czekając na rudowłosą.
Po kilku minutach przyszła. Dosiadła się do mnie i również zaczęła pić.
-Pyszne..- zamruczała.
- Zgadza się.- odpowiedziałam.
Następną godzinę przegadałyśmy.
- O Merlinie! 17.55! - powiedziałam najadając buty.
- Zamkniesz pokój? - zapytałam wybiegając z pokoju.
W rekordowym tępie dotarłam do drzwi sali eliksirów. Zapukałam. Nie uzyskałam odzewu, więc zapukałam jeszcze raz. Nic. Uchyliłam drzwi i weszłam. Nikogo nie było. Postanowiłam poczekać. Po około 10 minutach zaczęłam się nudzić i kapkę niepokoić. Pochodziłam trochę, posprzątałam biurko i wytarłam kurze. Wiedziałam, że coś jest nie tak. Podeszłam do drzwi, gdzie znajdują się jego prywatne komnaty. Zapukałam. Nie mogłam poprostu wejść. Na drzwi są założone zaklęcia zabezpieczające. W Historii Hogwartu tak czytałam.
- Czego? - usłyszałam warknięcie ze strony. Automatycznie odsunęłam się, bo to był głos Snape'a Śmierciożercy.
- Przepraszam- powiedział zdziwiony moim widokiem.- Co cię tu sprowadza? - zapytał.
- Mam szlaban. - powiedziałam.
- Mam dużo pracy. Jeśli chcesz możesz ze mną posiedzieć.
- Chętnie.- odpowiedziałam i weszłam za nim. Wiedziałam gdzie mniej więcej wszystko się znajduje, więc nie zajmowałam mu czasu.
Severus usiadł przy swoim biurku. Ja przeszłam do pokoju obok. Rozejrzałam się i zauważyłam otwartą książkę. Wzięłam ją.
- Wow- szepnęłam.  To była jedna z najstarszych ksiąg o Eliksirach. Co prawda, nie wyglądała na taką. Dzięki zaklęciom. Odłożyłam ją delikatnie.
- Severusie?- zapytałam.- Mogłabym ci na sekundę przeszkodzić?- zapytałam. Po kiwnięciu głową (co prawda nie chętnym, ale jednak) kontynuowałam.
- Zauważyłam u ciebie książkę.. Czy mogłabym ją poczytać?- zapytałam.
- Tak. - powiedział.- Tylko na nią uważaj. Wierząc innym powinnaś wiedzieć jak drogocenna jest.- powiedział swym profesorskim tonem, z nutą sarkazmu.
- Oczywiście, dziękuję.- odpowiedziałam spokojnie. Swoją drogą do jego pleców i wyszłam. Sama często tak robiłam, gdy miałam przydzielone zadanie od Zakonu.
Rozsiadłam się wygodnie i wczytałam się w lekturę. Nie wiadomo kiedy a znalazłam się w objęciach Morfeusza.
Obudziłam się ok. 9. Zdziwiona tak dobrym snem wybiegłam z łóżka. Gdy się ocknęłam, że nie jestem w swojej sypialni. Zwolniłam. Nie mogłam wybiec z pokojów prywatnych Severusa.
Gdy weszłam do salonu na stoliku czekało na mnie śniadanie. Usiadłam w fotelu i czytając liścik zaczęłam jeść.
Hermiono!
Nie śpiesz się. Nauczyciele wiedzą, że się spóźnisz. Jakby się pytali powiedz, że pomagałaś mi w pewnym zdaniu dla Zakonu.
Smacznego śniadania!
SS
PS. Gdy skończysz czytać liścik dzięki magii dowiem się, że wstałaś. W czasie przerwy przyjdę po ciebie.
Uśmiechnęłam się pod nosem.
Skonczylam śniadanie i weszłam do łazienki. Zobaczyłam w niej szatę z godłem Gryffindoru. Przemyłam twarz i narzuciłam szatę na ubrania.
Usiadłam w fotelu czekając na mojego partnera.

2 komentarze: