sobota, 12 września 2015

♦ Rozdział 16 ♦

Minęło kilka dni, szlaban z Blaisem się kończył.. Bardzo się cieszę jak widziałam jak on się tam męczy.. Sama nie wiem, ale miałam lepiej, wycieranie półek, segregowanie prac domowych itp..
Najgorsza będzie noc. Mam dyżur nocny z Draco. Nie wiadomo co się spodziewać. Mam nadzieję, że się nie pokłócimy.. Moje rozmyślania przerwała Ginny.
- Cześć! Jak się masz? Taka zamyślona siedzisz nad tym obiadem.- powiedziała zmartwiona.
- Nie, co ty.- powiedziałam z uśmiechem.- z kim idziesz na bal? - dodałam, aby nie drążyła sprawy.
- Wiesz, że zaprosił mnie Blaise i Dean, nie wiem kogo wybrać.. Lubię ich obu, ale nie chcę, aby było im przykro..- westchnęła.
- Weź Blaise'a. Ja idę z Harry'm, no wiesz po zerwaniu z Draco jest opiekuńczy..- powiedziałam kręcąc głową.- Więc jak nie wyjdzie ci z Zabinim, to Potiego wypcham do ciebie a Blaise'a zabiorę ze sobą.- powiedziałam dumna ze swojego planu.
- Hermiona, co znowu o mnie mamroczesz? - zapytał zaciekawiony Harry.
- Nic Poti, mówiłam właśnie Ginny, jacy byliście dzielni z Ronem na meczu ze Ślizgonami.- powiedziałam z pocieszającym uśmiechem.
- Aha... Jasne.. Nie ma co gadać.- westchnął i zajął się rozmową z Ronem o przegranym meczu.
- Czemu ty mówisz do niego Poti?- zapytała ruda, nadal nie wiedziała o pewnej historii..
-Harry, był w bibliotece- zaczęłam.
- Co ma do tego biblioteka? - przerwała mi zaciekawiona.
- Nie przerywaj mi rudzielcu- powiedziałam z zabawnym przekąsem, na co ona zachichotała i mówiłam dalej.- robić jakieś zadanie czy coś podobnego, oddaliłam się po książkę. Gdy byłam stosunkowo blisko usłyszałam, jak rozmawia z jakąś Puchonką..
- "Oh Poti.. Jesteś taki zabawny"
- "Jakie to śmieszne Poti" - zaczęłam przedrzeźniać.
- Gdy sobie poszła usiadłam koło niego i zaczęłam, zwracać się do niego Poti, na początku się dąsał, ale teraz mu nie przeszkadza.- wytłumaczyłam.
- Hah, dobre.- zaśmiała się.
- A wracając do balu, jaki będzie motyw przewodni? - zapytała zaciekawiona.
- Nie rozmawiałam na ten temat z Draco, ale ja stawiam na tradycyjną elegancję, ze względu na przybyłych gości.- powiedziałam uśmiechnięta.
- Wiesz, że nie lubię długich sukni..- zaczęła jęczeć.
- Mam dla ciebie niespodziankę, ale pokażę ci ją dopiero jak będzie bliżej balu.- uśmiechnęłam się figlarnie i dokończyłam jeść obiad.
- Nie wytrzymam.. - udała minę smutnego pieska, ale kilku nie udanych próbach wyłudzenia prawdy, dała sobie spokój.
Resztę popołudnia spędziłam na nauce i odrabianiu lekcji. Wybiła 20.00, zapukałam do drzwi i po "proszę" weszłam.
- Dobry wieczór profesorze. - przywitałam się.
- Dobry wieczór. - mruknął. - Pomożesz mi sprawdzać pracę domowe pierwszej klasy. Jesteś w stanie temu podołać?- dodał.
- Tak, jestem. - prychnęłam i wzięłam od nietoperza plik i usiadłam w ławce na przeciwko niego.
Zaczęłam sprawdzać.
Pierwsza praca była perfekcyjna. Uśmiechnęłam się pod nosem, że parę lat wcześniej to ja pisałam takie pracę, nie żeby teraz coś się zmieniło.
- Nie uśmiechaj się tyle.- warknął Snape.
- Jak panu przeszkadza, to niech pan się na mnie nie patrzy.- odpowiedziałam z uniesioną głową.
- Będę robił na co mam ochotę. Na przykład mogę odjąć punkty, za błędy w sprawdzaniu.- zaczął wyliczać.
- Nie może pan. - zaczęłam.- W tej pracy nie ma żadnego błędu.- powiedziałam patrząc mu w oczy.
- Spójrz tu. - powiedział wskazując na kartkę, a na jego buzi zaistniał cyniczny uśmiech.
- Ma pan rację.. - powiedziałam zdegustowana, własną ślepotą.
- No więc, kończąc panno Granger, mogę robić co chcę, więc Gryffindor traci 10 punktów za obrazę nauczyciela.
- Ale ja pana nie obraziłam!- oburzyłam się.
- Ty nie, ale pan Potter i pan Weasley tak. Na 3 przerwie pomiędzy lekcjami.- powiedział.
- Ale.. Dobra. No to co pan jeszcze może? - zapytałam z lekceważeniem, aby go zdenerwować.
Podszedł i pocałował mnie. Byłam zaskoczona. Poczułam jego usta, były takie delikatne a jednak męskie.
Odsunęłam się gwałtownie i uciekłam.
Co on sobie myślał? Jestem jego uczennicą! Burak!
- Hermiona? Wszytko okej? - usłyszałam Draco.
- Co? A, tak. Widzimy się na dyżurze. Do zobaczenia.- machnęłam ręką na pożegnanie i odeszłam pospiesznie.
Całą drogę rozmyślałam o tym pocałunku, miałam ochotę walnąć w siebie "Oblivate".. Jak ja mu się na oczy pokaże?
Weszłam do pokoju wspólnego.
Chciałam pogadać z Ginny, ale nigdzie jej nie było.. Usiadłam, więc na kanapie z chłopakami. Zaczęli temat, którego się obawiałam.
- Chcieliśmy pogadać o punktach, znaczy oni chcą wyjaśnienia.. No wiesz, czemu jesteśmy najniżej w tabeli.. Skoro minął dopiero tydzień roku...- wydusił z siebie chłopak z blizną.
Wstałam na krzesło stojące obok.
- Jeśli chodzi o punkty, to jest moja wina. Większość osób nie wie, ale ostatni tydzień wakacji spędziłam w Hogwarcie, dając korepetycje pewnym Ślizgonom. No, więc jak to Snape, odjął mi punkty za.. Hm.. Ostrą wymianę zdań. Nie martwcie się jeszcze odzyskam dla Was te punkty. - wypowiedziałam się. Zeszłam z krzesła i szepnęłam do chłopaków, że pójdę do siebie przed patrolem.
Zdjęłam szkolne szaty, ubrałam getry i ciepły sweter od pani Weasley.  Włosy związałam w koczek i ruszyłam do wyjścia, aby spotkać się z Draco.
- Cześć, idziemy na patrol? - zapytałam widząc blondyna.
- Dobrze, zaczynamy od lochów? - zapytał.
- Jasne.- odpowiedziałam z uśmiechem.
Przeszliśmy kilkanaście minut w ciszy.
- Czemu się trzęsiesz?- zapytał mnie, a ja zaskoczona jego głosem podskoczyłam, na co on zareagował śmiechem.
- Nie trzęsę się, zdawało ci się. - odpowiedziałam.- Zaczniemy ustalać, sprawy balu?-zapytałam zerkając na niego.
- Jasne, o czym najpierw?-zapytał.
- Stroje, uważam że powinna to być klasyczna elegancja, zwarzywszy na naszych gości.- zaproponowałam.
- Dobry pomysł. - powiedział.- Z kim wybierasz się na bal?- zapytał zaciekawiony.
- Z Harrym, a ty?- spojrzałam na niego.
- Z nikim, nie ma takiej osoby, z którą chciałbym iść, bo jest zajęta.- westchnął.
Czyżby mówił o mnie? Nie.. Pewnie Parkinson się nim znudziła i tyle.
- Musimy wybrać muzykę, jedzenie, picie, oraz wystrój. Musimy też wysłać zaproszenia.- zaczęłam wyliczać.
- Spokojnie, wystrojem i muzyką zajmiemy się my, zaproszenia roześle prefekt Ravenclawu, a jedzeniem i piciem zajmie się prefekt Huffelpufu.- zdecydował Malfoy.
- Hm... Okej, jutro pogadam z prefektami i z dyrektorem. - powiedziałam i roztarłam sobie dłonie, bo od chodzenia w nocy po szkole trochę zmarzłam.
- Zimno ci? - zapytał z troską w głosie.
- Trochę.- wyznałam.
Zdjął marynarkę i narzucił na mnie.
- Nie musiałeś...- zaczęłam.
- Ale chciałem. - powiedział.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się.
Resztę patrolu, przeszliśmy spokojnie rozmawiając.
Nad ranem wróciłam do swojej sypialni. Nie przebierając się, opatuliłam się kołdrą i zasnęłam.
Następny tydzień minął mi pracowicie, u profesora Dumbledore'a ustaliłam termin, a u prefektów rozdzielałam zadania.
Została jeszcze prośba, nauki tańca. Profesorowie ustalili, że Gryffindor będzie ćwiczył z Slytherinem, a Ravenclaw z Huffepufem.
Ten tydzień szlabanu, szedł ciężko, ani nietoperz, ani ja nie wspominaliśmy o tej sprawie, chociaż miałam wielką ochotę go o to zapytać.
Została mi tylko rozmowa z Ginny..
Postanowiłam, że porozmawiam z nią jutro.
Poszłam spać, ostatnio miałam z tym problemy.
Obudziły mnie delikatne promienie słoneczne muskające moją twarz. Leniwie się przeciągnęłam i poszłam wziąć prysznic.
Było dzisiaj chłodno, więc ubrałam ciemne spodnie, czarną koszulę i na to bluzę profesora Snape'a. Nie wiem dokładnie czemu ją ubrałam.
Zeszłam do Pokoju Wspólnego i razem z przyjaciółmi zeszłam na śniadanie.
- Ginny, porozmawiamy dzisiaj? To ważne..- szepnęłam.
- Jasne, coś się stało?- zapytała zaniepokojona.
- Nie dzisiaj, ale ok. tydzień temu, nie miałam czasu na rozmowę..- szepnęłam.
- Co tam szeptacie? - zapytał zaciekawiony Ron.
- Czytam poranną pocztę.-  wymigałam się, gdy otworzyłam list, który dostała każda osoba w szkole.
- Dzisiaj nauka tańca!- zapiszczała uradowana ruda.
- Huuuuraaa!- zawołali chłopcy z udawaną radością.
- Nie będzie tak źle..- próbowałam ich pocieszyć.
- Nie mów tak, Hermiono. Nie ma nic gorszego od nauki tańca ze SNAPE'M.- zaakcentował ostatnie słowo, w złym momencie, bo właśnie koło nas szedł profesor.
- 5 punktów za obrazę Potter. 5 punktów za nie powiadomienie o dobrym wychowaniu kolegi panno Granger i Weasley. A dla ciebie Weasley.- tu zwrócił się do Ron'a.- za bezczynne gapienie się w nauczyciela, kolejne 5.- powiedział z grymasem, który miał imitować uśmiech i odszedł.
- Nie ma co, wyczucie czasu to on ma.- mruknął Ron.
- Prawda kolego.- odpowiedziałam wpatrując się w śniadanie.
- O której mamy naukę? - zapytała rudowłosa.
- 14.00 - 17.00, i w ramach tego nie mamy zadań domowych na ten tydzień.- odpowiedziałam.
Chłopcy odrazu się uśmiechnęli.
- To co robimy przez resztę dnia?- zapytał Ron.
- Wypad do Hagrida?- zaproponował Harry.
- My nie możemy, mamy parę spraw do załatwienia.- powiedziałam za mnie i Ginny.
- Dobrze, to co Ron, wypad do Hagrida a potem polatamy na miotle?- zaproponował Harry.
- Jasne, stary.- odpowiedział mu przyjaciel.
Dokończyliśmy śniadanie i każdy poszedł w swoje strony.
Razem z Ginny poszłyśmy do wieży  Gryffindoru, gdy dotarłyśmy kazałam jej przynieść sukienkę na bal.
- Okej, a teraz mów mi co się stało.- zażądała, gdy tylko weszła do środka.
 Na spokojnie wyciągnęłam suknię z kartonika.
Udając, że oglądam suknię zaczęłam.
- Snape mnie pocałował.- wypaliłam "łapiąc buraka".
- Co?!   - krzyknęła.
- Cii... No to co usłyszałaś. -
- Nie gadaj! Snape? Serio? Nie wierzę!- Ginny zaczęła gadać jak najęta.
- Ginny.. Co ja mam robić?- zapytałam siadając na dywanie.
- Hm.. Czujesz coś do niego?- zapytała wprost.
- Nie! To jest SNAPE.- odpowiedziałem bez wahania.
- Jak to się stało?- zapytała zaciekawiona.
- No, zaczęło się od tego, że uśmiechałam się jak sprawdzałam prace domowe pierwszaków.- zaczęłam.
- Takie coś, na szlabanie u nietoperza?- zapytała szczerze zdumiona.
- Tak.- odpowiedziałam.- Kazał mi się nie uśmiechać, więc powiedziałam, żeby się na mnie nie patrzył, jak mu coś nie pasuje, więc zaczął wymieniać co on to może i odjął punkty Harry'emu i Ronowi za obrażanie na przerwie, rozumiesz? Go tam nawet nie było! Ale mówiąc dalej, kazałam mu dalej wymieniać co to on może robić, żeby go zdenerwować. To podszedł i mnie pocałował. Ja uciekłam. - zakończyłam.
Ginny miała szeroko otworzoną buzię.
- Ee.. Hermiona, to.. Bo... Mi się wydaję, że profesorek się w tobie zakochał.- wyjąkała Ginny.
- Co? Nie!- byłam na 99,9% pewna, że to nie możliwe.
- Jest dla ciebie miły, gdy byłaś u Mafoy'a w domu, on tam był i dostałaś prezent. Sam się tam nie pojawił. Dziwne słowa sklepikarzy. Hagrid. To wszytko łączy się w jedno. ON SIĘ ZAKOCHAŁ.- uargumentowała moja przyjaciółka.
- Nie sądzę.. Ale może masz rację. To bardzo dziwne.- przyznałam jej rację.
- Ja mu się będę przyglądać, a teraz mów o co chodzi z sukienką.- powiedziała Ginny.
- Ubierz ją. - rozkazałam podając jej śliczną, zieloną, balową suknię do samej ziemi.-
-Okej.- odpowiedziała i poszła przebrać się do łazienki.
Wyglądała prześlicznie. Przewiązałam jej oczy, aby nie podglądała.
Wzięłam różdżkę i zaczęłam czarować. Materiał skrócił się do połowy ud i przyległ do ciała przyjaciółki. Druga sprawa była trudniejsza. Zielone kryształki lodu zaczęły kręcić się wokół rudej. Różdżką zmieniałam ich miejsce i teraz spadały w dół, aby zniknąć i znów pojawiać się u góry.
Z szafy wyciągnęłam swoją suknię i przebrałam się w nią. Swoją zaczarowałam kilka dni temu. Biała, z beżowym gorsetem w malutkie perełki.
Zaprowadziłam Ginny przed lustro i odwiązałam jej chustkę.
- Tadam! - zawołałam, gdy przyjaciółka otworzyła oczy.
- Ona.. Jest.. Cudowna! Dziękuję, jesteś najlepszą przyjaciółką! Kocham cię!- zawołała i wtuliła się we mnie.
- Też cię kocham Ginny.-odpowiedziałam i wytarłam jej łzę wzruszenia.
- Jesteś piękna! - podsumowała, gdy obejrzała mnie na około.
- Ty piękniejsza. Nie będzie ci się plątać ani nic, ponieważ, gdy zrobisz krok suknia będzie się do ciebie przystosowywać.- wytłumaczyłam.
- Suknię mamy, makijaż załatwiony, ja nas uczeszę i dobiorę dodatki.- zapiszczała ruda.
- Jasne.- zaśmiałam się.
- Mogę zostawić suknię u ciebie? Nie chcę, aby ktokolwiek ją widział przed balem.- zapytała przyjaciółka.
- Dobrze, przebierzmy się i musimy iść na naukę tańca.- przypomniałam.
- No tak! Śpieszmy się! - zawołała i zaczęła się przebierać, poszłam w jej ślady i już po paru minutach, sprawdzałyśmy czy dormitoria są puste. Poszłyśmy do Wielkiej Sali.

5 komentarzy:

  1. Świetny blog, tylko akcja się toczy troszeczę za szybko :/
    Nie umiem się doczekać nawego rozdziału, kiedy będzie ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że w niedzielę się ukaże :-)
      Troszkę szybko, ale to tylko do czasu balu potem będzie szło wszytko powoli :-)

      Usuń
    2. Super ^^ świetnie piszesz naprawde ;)

      Usuń
  2. Pomysły ok :)
    ale mam uwagę: Snape nie może odejmować Gryfonom punktów za coś takiego jak ,,gapienie się'' czy ,,nieudzielenie lekcji dobrego wychowania'' McGonagall nie pozwoliłaby na to, a ona jest przecież zastępcą dyrektora

    OdpowiedzUsuń
  3. Pomysły ok :)
    ale mam uwagę: Snape nie może odejmować Gryfonom punktów za coś takiego jak ,,gapienie się'' czy ,,nieudzielenie lekcji dobrego wychowania'' McGonagall nie pozwoliłaby na to, a ona jest przecież zastępcą dyrektora

    OdpowiedzUsuń